piątek, 24 maja 2013

Na przekór pogodzie z Gabim w roli głównej

Wiecie co mam za oknem? Sztorm. Regularny, szary, straszny sztorm, który wczoraj siał deszczem ze śniegiem a dziś wydziera z rąk kamienie. A mamy koniec maja. Naprawdę, jako geograf zaczynam poważnie martwić się o to co będzie dalej....

W tym roku mieliśmy 2 dni pogody. Na szczęście trafiło na Bank Holiday i mieliśmy okazję wyskoczyć na zieloną trawkę, żeby pobiegac po trawie i zjeść kanapki gdzie indziej niż przy stole. To było 3 tygodnie temu.

Z racji tego co za oknem powspominam jednak troszkę tamten dzień, żeby zrobiło się cieplej. Rano pojechaliśmy na pierwszy w tym roku car boot, gdzie Gabi dostał dwie kolejki z Tomkiem a Maja książeczki do literowania. Zaopatrzeni, pojechaliśmy do Broughton Castle, gdzie wiecznie zielone łąki rozciągają się po horyzont i rozłożyliśmy kocyki. Obrazy opowiedzą resztę.

Najedliśmy się kanapek, truskawek, Mama Kokainka pozwoliła nawet napić się Coca-Coli! Wielkie święto!

Gabi oszalał na punkcie Tomka i kolejek w ogólności. Mój dziadek ze strony Taty był kolejarzem. Mój pradziadek ze strony Mamy też, jego córka, moja ciocia-babcia również. Susła brat jest kolejarzem. Cztery osoby w rodzinie zobowiązują. Gabi kocha wszystko co ma kółka i robi ciuciu. Swoje figurki z książeczki o Tomku, które dostał pod choinkę nosi ze sobą wszędzie i o dziwo zawsze wie gdzie są. Szufladę z zabawkami zapełniają wszelkie rodzaje lokomotyw i wagoników, drewniane, plastikowe, metalowe, z Tomka czy nie- kocha Ciuciu i koniec.



Jednym z pierwszych słów którymi zaczął się posługiwac był "bęgiel" czyli węgiel. Tomka musi oglądać w telewizji cały dzień, wszędzie jeździ swoimi kolejkami, każdego ranka rozkłada jedną z kilku kolejek które ma, wyciąga trzech lub czterech Haroldów, różnej wielkości , o różnym stopniu zniszczenia i ratuje z helikoptera co się da. W jego ulubionym odcinku Berię ratuje Harold, przenosząc ją na linie z mostu Bujamostu na stały grunt i Gabi, kiedy tylko ma pod ręką nożyczki, chwyta swoje pociągi jak w szczypce, od góry i mówi:
-Cymaj się Berciu, zalas cię ulatujemy!



Gabi mówi jak 3 latek, powiem więcej,- Mówi lepiej niż Maja kiedy miała 3,5. Nie miesza przypadków, rodzajów, posługuje się całymi zdaniami, potrafi od razu powtórzyć całe frazy i wystarczy dzień i jedno powtórzenie i zaczyna ich swobodnie używać. Dziś np, wysiadając a auta powiedział:

-Mamo, jaki silny wiatl! Baldzo silny i buja i wieje. Gabi jest jesce mały i poleci. Boję się.

Jego logiczne myślenie, łatwość z jaką kojarzy fakty i wyciąga wnioski jest dla mnie niewytłumaczalny. Ma dopiero 2,5 roku a rozumie absolutnie wszystko co się do niego mówi i jeśli my nie rozumiemy o co mu chodzi to tylko dlatego, że to my nie sądzimy, że może mówić o takich rzeczach o jakich mówi. Do tego liczy po polsku i po angielsku do 10, i umie policzyć przedmioty do trzech, umie też zastosowac liczebniki jak "pierwszy, dlugi, tseci, cwalty.." i liczy te swoje pociągi na torach tam i nazad.



Przy tym jest niewyobrażalnie słodki i tulaśny i jak na razie to mały maminsynek, który "chce do mamy, moćka i mleko" kiedy tylko posmutnieje czy jest zmęczony.

Jest bardzo zdolny manualnie, potrafi zakręcac i odkręcać butelki, odpinać i zapinać buciki, zdejmować kurtkę, spodenki, podciągać nogawki piżamki kiedy są za długie, zakładać czapkę tył na przód przy czym nieustannie komentuje wzystko co robi:

-Podniosę podenki bo padną do ziemi i siem przewlócę.



Nadal jest niejadkiem ale łasuchem na owocki i słodycze. Czasem nie je 3 dni a potem dostaje robaka-wpierdalaka i nie można się opędzić. A potem znowu wraca do opcji mleka na każdy posiłek i nie powalczysz, mimo najlepszych chęci.

Ale jest wyjątkowo grzecznym i zgodnym dzieckiem i  zdjęcie powyżej oddaje całą jego naturę.


Kiedy wspominam czasu przed Dzieciusiami, marzyłam, że kiedy juz będę miała te swoje dzieci to będzie tam synek, malutki, mądry, spokojny, poważny ale i radosny kiedy przyjdzie czas na radość. Gabi jest dokładnie taki jak moja wizja "synka". Często wieczorami tuli mnie mocno za szyję i mówi:
-Kocham cie naj na świecie.

Zakłada mi na koalnka plasterki i pyta:
-Sysko w poziądku? Zyjes?- kiedy nachodzi mnie kichanie sienne.

Lubi jeść piasek, trzyma mnie za rękę kiedy zasypia i czasami boi się, że ma złamanego siusiaka- nie pytajcie, nie wiem dlaczego :)


2 komentarze:

  1. Cudnie :) Irlandia rownie "ciepla" pozdrawia :) Doniczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkie te Siwki :)

    OdpowiedzUsuń