środa, 15 stycznia 2014

Jak na razie KOCHAM 2014 i oby tak dalej a w grudniu założę bazę na Księżycu

Kiedy próbowałam sobie przypomieć po co w końcu listopada byłyśmy z Dzieciusiami w naszej Przychodni- nie pamiętamy. Po coś z pewnością byłyśmy ale wygląda na to, że wydarzył się jakiś cud nieznanej mi natury.

Na ściane obok okienka było wywieszone, że szukają kandydatów na stanowisko Recepcjonistki porannej, środkowej i wieczornej z czego dwa stanowiska na stałe a jedno na czas urlopu macierzyńskiego. Wziełam aplikację, co mi tam. W tym czasie pracowałam nadal w SS ale już zbierałam się do wypowiedzenia więc okazja spadła jak z nieba. Złożyłam aplikację na następny dzień, w ostatni możliwy i czekałam na odpowiedź. Pisali, że etaty miałyby rozpocząć się już 1 grudnia więc pozostały niecałe dwa tygodnie.

Nigdy się nie odezwali. Minęły Święta, odeszłam z pubu, wkurwiłam się na Hindusa, zostałam z figą w kieszeni, minął Nowy Rok, zabieg....

Nadal z kapciem w gębie, zwlokłam się we wtorek, na drugi dzień po zabiegu z sypialni na sofę na dole i odpłynęłam z miską lodów na śniadanie. Koło południa, z dziury w drzwiach żygnęło pocztą jak z worka Świętego Mikołaja. Przeszukałam listy w poszukiwaniu tych które nie mówią o niezapłaconych rachunkach za grudzień- koperta ze znaczkiem, zaadresowana odręcznie...

MATKO!! Chcą mnie na rozmowę kwalifikacujną! KIEDY??

MATKO---- GODZINĘ TEMU!!!!

Dzwonię do Przychodni. Oddzwonią. Siedzę i gryzę pazury po łokcie. Oddzwania telefon. Manager Przychodni z chęcią zobaczy się ze mną jutro.

Założyłam co tam miałam na siebie, wklepałam we włosy jakąś chemię i pojechałam autobusem do wsi obok, uważnie licząc przystanki, żeby w takim momencie nie zjechać do Daventry, jak sobie już kiedyś uczyniłam. Udało się nie przegapić przystanku. Przychodnia stoi 30 sekund od ronda, weszłam, zaanonsowałam się itd. Przywitał mnie Manager i poszliśmy na interview.

Zeszło nam 1,5h. To druga taka rozmowa kwalifikacyjna w moim życiu kiedy nie wiadomo było komu jest milej. Przestudiował historię mojego życia, wypytał o wszystko, pasje, zainteresowania, plany, ambicje, dzieci, emigracje, marzenia, troski.... Pojechałąm po bandzie i byłam szczera do bólu w każdym calu, nawet wtedy kiedy spytał mnie o plany życiowe a ja odpowiedziałam, że pod kopułką są dwie Kokainki- jedna chce robić coś wielkiego, odpowiedzialnego, mieć wpływ na jakość życia innych, pomagać swoją pracą nie pakując reklamówki ale robiąc coś co jest dla nich ważne. To może być bycie nauczycielem, pielęgniarką, położną, nawet kelnerką- ale żeby to gdzieś prowadziło. Żeby efekt pracy nie rozmywał się w niebycie 10 minut potem. W tej samej głowie jest też druga Kokainka- emigrantka, która zderzyła się z murem ze szklanych cegieł i jest przekonana o tym, że nic już jej w życiu nie czeka- ot jakaś mało ważna praca, którą może wykonywać małpa i żadnych perspektyw na nauczenie się więcej czy zarabianie więcej.

Zamyślił się. Zaraz potem zaproponował mi stanowisko recepcjonistki w przychodni ale wysunął z teczki inny papier i zaczął obracać w palcach złoty pieniądz. Stwierdził, że nadaję się na to stanowisko idealnie, ze swoją postawą, chęcią do pracy i  innymi walorami łacznie z dwoma językami ale widzi wyraźnie, że odpowiadam wymaganiom na stanowisko, które czeka na stworzenie. Stanowisko czeka na kandydata idealnego i nie będzie ogłaszane ponieważ do tego nie bierze się ludzi z naboru...

"Czy zechciałabym rozważyć możliwość, żeby po tym jak nauczę się wszystkoego o Przychdni zrobić mu zaszczyt i zostać Medial Surgery Deputy Manager?"

???

??

?

Zastępcą managera przychodni lekarskiej???

Jezusie Nazareński- zesłałeś mi ANioła z harfa i pytasz jeszcze czy mi się podoba piosneczka??

I na tym stanęło. Dostałam etat Pn-Pt 13:00-18:30 na recepcji a w domyśle mam się uczyć na jego deputy i przejąć część obowiązków bo po 13 latach zarządzania przychodnią czas na duże zmiany i rozwój i brak drugiej głowy do myślenia. Chcą się rozbudować do nowego kompleksu, przyjąć więcej lekarzy GP i świadczyć więcej usług po które trzeba jeździć do szpitali w większych miastach.

I będę miała swoje biurko. I kubek własny. I już nie będzie musiała (pierwszy raz w życiu) nosić mundurka. I będę miała dużo pieniążków. I Matko Boska, wrócimy do pionu. Na parę miesięcy zostawię sobie TESCO, żeby z tych pieniędzy pospłacać kredyty i długi, potem rzucę w cholerę skaner i reklamówki i w końcu zaczniemy żyć jak ludzie. Może nawet będzie nas stać pojechać na wakacje? Nawet nie do Tunezji- tydzień nad morzem w zupełności wystarczy. 21 urlopu plus wszystkie Bank Holidays, pakiet ubezpieczeń, fundusz emerytalny.... Na wynagrodzeniu Deputy to nawet i 20.000 rocznie. a nie 5.000.

Jestem w niebie. Wczoraj oddzwonił z potwierdzeniem godzin i zaczynam w poniedziałek.

YES!

YES!!

YES!!!

15 komentarzy:

  1. WELL DONE!!! Bardzo sie ciesze I gratuluje :)
    Pozdrawiam,
    Klara F.

    OdpowiedzUsuń
  2. aż mnie ścisnęło ( no,no nie myśl sobie że zawiści ) , gratuluję serdecznie , pomyślności , niech cię się wreszcie odmieni na lepsze , tak trzymaj , nie trać nadal wiary w siebie widzisz ze warto - życzy ci szczerze magda

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałam jeszcze raz twój post i aż mi się gęba uśmiechnęła , znowu -magda ( ta sama co wyżej )

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie :) Swoja droga ktos mowiacy po polsku na pewno im sie przyda na recepcji.

    OdpowiedzUsuń
  5. GRATULACJE!!! You are the best.
    Nulki

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje! Czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
    Super.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie:) Już teraz życzę Ci wspaniałych wakacji:) Ja też się stykam na co dzień z murem pt ,,my i emigranci", ale wiem, że jak będę mocno chcieć, to i ten mur moja małą głową przebije.
    Masz szczęście do świetnych managerów:) I może w ogóle...do ludzi. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo sie cieszę i gratulacje:):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż mi się łezka w oku zaręciła ze wzruszenia. Cieszę się twoim szczęściem!!!

    ewe - stała podczytywaczka

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratulacje!!!

    Pozdrawiam,
    Stała czytelniczka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super naprawde ciesze sie z Twojego szczescia. Ja tez mam za szefa goscia starszego, ale o otwartym umysle ktory potrafi dostrzegac w ludziach potencjal. Obysmy takich ludzi spotykali jak najwiecej na naszych drogach. Tego zycze wszystkim, a Tobie Kokain powodzenia i jak mowi moj szef, kiedy dostaje od niego nowe zadanie "Enjoy"!
    basialiv

    OdpowiedzUsuń
  12. Serdecznie gratuluję :) W pełni zasłużona pozycja (obie - i na recepcji i Deputy Manager - jak to świetnie brzmi). Z największą przyjemnością przeczytałam ten post i spieszę z życzeniami pomyślności i sukcesów podczas nauki na to Wielce Odpowiedzialne Stanowisko, no i oczywiście radości z odpowiedniej pensji ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No to super, gratulacje!!! Nareszcie coś na miarę możliwości :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale super! Duze gratulacje! Widzisz - dostaje sie szanse:)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo, bardzo sie ciesze!! Gratulacje!!! Zuzka

    OdpowiedzUsuń