Naraziłam się.....
Ponieważ temat jest rozległy,
podzielę go na części dwie. Ponieważ większość moich stałych Czytelników
mieszka w Polsce i nie zna tworu myślowego pt. "Anglik" postanowiłam
rozdzielić Polaków od Anglików, żeby nieostrożnie nie wrzucić wszystkich
użytkowników FB do jednego wora, dziś "Wprowadzenie do FB po polsku".
Niezbędne słownictwo:
Lajki- Like it!
Komcie- wiadomo
Friendy- takie osoby, które mamy na liście znajomych ale nie powierzylibyśmy im pary butów do zaniesienia do szewca.
A
zaczęło się od tego, że od kilku lat obserwuję postępujące na Facebuku
zjawisko ekshibicjonizmu emocjonalnego. Coś strasznego dzieje się w
mózgach ludzi siedzących na wprost FB co skłania ich do obnażania i
odzierania samych siebie z prywatności, intymności, subtelności ludzkich
doznań i emocji... w celu uzyskania akceptacji społecznej co w formie
wymiernej przekłada się na ilość Lików i komenciów pod postem.
Ostatnie
miesiące jednak zamieniły już mojego FB w tanią pralnię bielizny
osobistej. Wiem, mam na FB 230 friendów, bo przecież nie przyjaciół z
czego może 5 osób cenię, szanuję i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że
są moimi przyjaciółmi. Cała reszta to głównie Anglicy z pracy, Polacy z
okolic oraz cała polska przeszłość pozostawiona daleko w tyle- trochę
podstawówki, trochę liceum, nieliczne jednostki ze studiów.
Polacy
jeszcze jeszcze. Podczas gdy niektórzy zajmują się głównie grą w
FarmVille i gwałcą mi korę mózgową prezentami w formie świń hodowlanych,
są tacy którzy od lat nie wpisali słowa od siebie natomiast trudnią się
altruistyczną misją edukowania znajomych np. w dziedzinie muzyki rap.
Codziennie jakaś perełka z którą nie wiadomo co zrobić.
Mam
taką friendkę, która trudni się pokazywaniem polskim znajomym i
rodzinie jakie ma krzaczaste życie towarzyskie w UK. W jej wypadku słone
paluszki to niezbędny artefakt bez którym nie ma mowy o dobrym
wrażeniu. A więc organizuje prywatki-dancingo-spędy znajomych Polaków z
pracy, wcześniej dokonuje zakupów spożywczych a efektem końcowym stają
się fotografie od których w szafach pękają jej albumy. Na każdym
zdjęciu, na pierwszym planie jest stół, suto zastawiony 2 litrowymi
butelkami Coca-Coli, szklankami z paluszkami, misami z chipsami oraz
sałatką warzywną. W tle stołu skłębiona grupa pokładających się po sobie
znajomych, uśmiechniętych jak na reklamie wybielającej pasty do zębów.
Oto jak się robi imprezy w UKu, nieuki! Resztę jej zdjęć stanowi Ona na
tle rzeki, Ona na tle Big Bena, Ona na tle morza, Ona na tle gór. Tymi
zdjęciami można by obdarować wydawnictwo Pascal! Wydaliby przewodnik
turystyczny pt. "K. na Wyspach".
Co dalej... mam
znajomą sprzed lat pary, która na zdjęciu profilowym widnieje jako mysi
pyszczek zniekształcony przez nadmierne przysuwanie się do obiektywu i
wielki całuśny ryjek. Trudni się smętno-emocjonalnymi sentencjami od
których filcują się podeszwy butów.
Jest też znajoma z
liceum, chora na wieczną opaleniznę, której jeszcze nikt nie powiedział,
że opalenizna tej kategorii źle idzie z każdym rodzajem tła. Od lat co
najmniej 8 wrzuca regularnie fotki .... ze swojego ślubu. Dziwne ale nie
wnikam.
I tak dalej wśród Polaków. Osoby, które
zajmują się czymkolwiek pożytecznym można policzyć na palcach kalekiej
ręki. Choć wiem i mam przykład, że FB może w rękach grona ludzi
inteligentnych i połączonych wspólną pasją stać się narzędziem nie mordu
ale narzędziem twórczym przydatnym do ustanawiania pokoju i
szczęśliwości ogólnej.
Mój wkład w FB jest zasadniczo
minimalny. Ostatnio dość często wrzucam zdjęcia typu "carpe diem" czyli
życie jest tu i teraz i to tylko dlatego że mam opcję robienia zdjęcia i
wrzucania prosto w sieć. Zdjęcia swoje i dzieci lądują na FB właściwie
dla tych nielicznych osób, które gdzieś tam czytają, oglądają i
pamiętają.
Zauważyłam, że kiedy napiszą coś głupiego
lub przynajmniej małomądrego, zaraz mam Lajki, komcie i szafa gra. Jak
napiszę coś na poważnie- cisza. I to krępująca. Br.
Śmiem
twierdzić, że dla Polaków FB podobnie jak NK jest swego rodzaju
sposobem na donośne okazywanie swojej indywidualności rozbuchanej do
niebiańskich rozmiarów. Patrz co mam, czym jeżdżę, jakie mam foczki,
jakiej wypasionej muzy słucham, jaki ze mnie poeta porywający lub jak
bardzo mam wszystko w swojej indywidualnej stronie do siedzenia.
Ale Anglicy.......................
A kogo to zdjęcie?
OdpowiedzUsuńJa mam tylko 60 znajomych :)
Zgadzam sie z foczkami brykami suto zastawionym stole co byłam i co robiłam jaka jestem piekna i bogata i zastanawiam sie czy tylko Polacy maja tak niską samoocenę ze musza ja podnosic poprzez chwalenie sie i inne rzeczy...
OdpowiedzUsuńJa nie wiem ilu mam znajomych musze sprawdzić :)
Tak mnie ten temat wciagnol że nasuneło mi sie i to sprawdziłam i przezyłam szok mianowicie dziecie moje 12 lat nie ma fejsa -ubolewa nad tym ale coz na razie matka decyduje ale kolezanki jej polki i angielki...skąd maja wiekszy biust niz ja?maliuja sie rozstawiaja sie zeby nie obrazic pozuja i tak dalej i teraz sama nie wiem czy to bardziej angielki z okolicy czy te pozostawione w Pl kolezanki tak czy siak gdzie rodzice ...
OdpowiedzUsuńa moze zdjecia robia ????????
Brawka, juhuu, popieram!
OdpowiedzUsuńDla mmnie Fejsbuk (wiedz, droga Kokainko, ze to rowniez obowiazkowe do poznania słówko!) jest lokalnym Pudelkiem, gdzie po cichutku bez odchylania firanek ogladam sobie ekscesy moich "znajomych". Martwi mnie tylko to, ze odkad mam konto, a bylo to juz o wieeele wczesniej niz portal zyskal swoje max. popularnosci nie wrzucilam ani jednej fotki, a oznaczona jestem na... 40 o.O
Kiedyś nienawidziłam fejsa, teraz lubię, korzystam aktywnie i jest wszystko super. Naszoklasowy burdel jeszcze się na fb nie przeniósł, ale próbuje się przebić :)
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że 'wszystko można, byle z lekka i ostrożna', jak to mawia moja Madre i póki co nie wychodzę na tym jakoś najgorzej ;)
A Ty mi Kokainko wyskakujesz w propozycjach do znajomych, haha! :D
Bona- to jest zdjęcie Bógwie Kogo. :)
OdpowiedzUsuńŚmiszkat- rodzice pozują do zdjęć do NK- w berecie, przed Polonezem.
Saxo- ty perwertko i co to jest 40??
Kasia- O kurczę a skąd?
Kokain, a stąd, że kiedyś wysyłałam Ci maila z mojej skrzynki, którą podałam przy rejestracji na facebooku. Któregoś dnia zapragnęłam zaimportować kontakty z poczty i wyskoczyli mi wszyscy, do których pisałam i którzy adres swój pocztowy władowali też w fejsa. Na przykład moja nauczycielka od PP. I pan od historii i od informatyki. I gość, który obsługuje konkursy w jakiejś młodzieżowej prasie. I Kokainka. Cud, miód, malinki, ale ryzykowne... :)
OdpowiedzUsuń"co skłania ich do obnażania i odzierania samych siebie z prywatności, intymności, subtelności ludzkich doznań i emocji..." - napisala blogerka, ROTFL
OdpowiedzUsuń