Wczoraj pojechaliśmy do Bournemouth, poplażować dzieci. Zachmurzenie 98% to jak się okazało świetny pomysł na plażę, szczególnie kiedy jest tak ciepło a pozostałe 2% nieba to czyste słonko.
Gabi zjadł ilość piasku znacznie przekraczającą normę przyjętą dla małego człowieka i łaził jak mały żółw wyjęty z morza tam i w kółko zagrzebując rączki i wykopując muszelki i kamienie. Też spróbował.
sam...
i z Tatą.
Dziś Maya opowiedziała jak było:-A co wczoraj robiłaś?
-Robiłam fale w w moziu i skakałam łiuuuuu!
-A co robiła Mama?
-Mama robiła skakanie.
-A co robił Gabi?
-Gapi spał.
-A Tata?
-Tata jedział.
-A Babcia?
-Babcia robiła aparat.
I rysunek sytuacyjny dołączony do zeznań
Jak ten maly czlowieniu ogarnal tak wielka piaskownice?
OdpowiedzUsuńA wiesz, że jak mały odkrywca? Pchał przed sobą łopatkę i zagarniał piasek jak buldożer, siadał, czołgał się, znowu siadał, podrzucał pod wiatr.... wrócił do domu jak piaskowy ludek. Dobrze, że Teściowa nie widziała. :)
OdpowiedzUsuńFajnie :-) Nie moge sie doczekac, kiedy pokaze swojemu chlopczykowi plaze i morze.
OdpowiedzUsuńTesciowa... Wrrrr... Pare dni u nas byla, a zdarzyla mi cisnienie podniesc. Warzyw malemu nie dala, bo JEJ nie smakowaly, nakarmila go kielbasa. Poprosilam, zeby pochodzil na nozkach choc pol godziny, zeby potrenowac chodzenie, to wozila go dwie godziny w wozku. "Bo trzeba go caly czas pilnowac"