sobota, 19 grudnia 2015

Pełna żarcia

Na przyjęciu Wielki Gatsby.
Susła Firma wyprawiła prohibicyjną imprezę  inspirowaną stylistyką lat 20. Zjechało się ze 200 osób,  z co najmniej 3 firm które tak czy inaczej współpracują na rzecz dobra farmerów Centralnej Anglii. Tacy ludzie jednak nie trzymają w rękach pługa ani nie macają kurom jajek ale trzymają blisko swoje telefony komórkowe i karty kredytowe będąc inicjatorami najprężniej rozwijających się biznesów w kraju.

Punkt zbiorczy czyli bar w hotelu, potem kurs busami do nowoczesnej tancbudy gdzie do północy jedni jedli, inni tańczyli do muzyki z epoki ale generalnie zajmowali się piciem i krzyczeniem do siebie nawzajem. Pewna pani w czerwonej sukience symulowała ruchy z epoki wciągając do zabawy każdego pana w zasięgu wzroku z których tylko Susel okazał kręgosłup i na parkiet nie dał się zaciągnąć.  Nad głową leciał w kółko "Wielki Gatsby" i chyba zadam sobie trud przeczytania książki bo film przypominał same rozgadane głowy. 

Żarcie było świetne - wieprzowina na ostro, indyk świąteczny,  pieczona szynka z kości, świnki w kocykach,  pieczone ziemniaki, pietruszki, marchewka, Bruksela,  czerwona kapusta i ciepłe bułeczki.  Na zakąskę kieliszeczek pikantne zupy ze słodkich ziemniaków z kolendrą a na deser sernik, tarta czekoladowa, christmas pudding, lody i pralinkowa posypka.

Nic dziwnego że do 2:00 w nocy w pozycji siedzącej sączyłam  gorącą herbatę czekając aż wszystko razem pójdzie dalej w rurę. 

Po wszystkim wróciliśmy busem do hotelu gdzie Firma zapłaciła za pokoje.  Sącząc wspomniane remedium na przeżarstwo obejrzałam kluczową 1/4 "Nothing Hill" na Freeview stwierdzając ze Hugh Grant nie powinien być oglądany w żadnym innym języku niż po angielsku bo bez przekazu brytyjskiego akcentu wszystko co wychodzi z jego ust, niezależnie od scenariusza staje się miałkie i bezsensowne. Jest również miałkie i bezsensowne w natywym języku ale przynajmniej bawi fikuśnością. 

A rano wyszliśmy z pokoju w sam środek Lśnienia Stanleya Kubricka. 

W tym czasie Dzieciusiach zaskoczyły Kokainke  bo Majusia płakała przed spaniem za mamusią a Gabi stwierdził że jest jus duzy i mlecka juz nie będzie pił.  Odwrócił się na bok i zasnął podczas kiedy Maja saczyła krokodyle łzy.  Koniec końców oboje wylądowali w naszym łóżku gdzie podusie pachniały mamą i tatą. 

2 komentarze:

  1. Tytuł fajny a treść zachęcająca :) Mam nadzieję że fabuła była szokująca , całość liryczna a końcówka dramatyczna :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ostatnio byłem na imprezie z pracy , miało być tanio , wyszło drogo :) Żarcie było dobre , wódka zimna . Niestety na drugi dzień wszyscy musieliśmy być w pracy :) Dzieci duże i nie płakały :) Pozdrawiam :)

      Usuń