poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Dzień Pierwszy czyli kręcimy sie dalej

Już

Minął pierwszy dzień w pracy. Czuję się jakbym zaczynała od nowa. Nowa maska, nowa postawa, muszę radzić sobie sama, nikogo nie poproszę o pomoc, z nikim nie będę rozmawiać o dzieciach, życiu, zakupach, nie będę wymieniać żadnych opinii.

Weszłam i od drzwi na mój widok ucieszyła się tylko jedna osoba. Hipiska. Chwilę potem poszła do domu i zostałam w biurze z grupą ludzi, którzy pomijając kilkanaście zdań związanych z pracą nie wypowiedzieli do mnie ani jedna słowa. Kiedy względem jednym kompletnie mnie to nie zdziwiło, w przypadku innych osób- nie sądziłam (znowu), że okażą się tacy. Szara Eminencja- zawsze po mojej stronie, sama kazała mi pisać skargę- nawet nie spojrzała na mnie.

Tymczasem poszłam na obiecaną pogadankę z Menadżerem i zeszła nam przeszło godzina. Opowiedziałam mu o wszystkim, o rzeczach od których opadła mu szczęka, szczerze, rzeczowo, logicznie. O wszystkim- o tym jak ginęły recepty, jak ktoś podpisał receptę za lekarza, o tym jak tworzą sobie zasady dla siebie pasujące tu i teraz do danej sytuacji ale nie obowiązujące na drugi dzień, o braku konsekwencji w upominaniu jednych i robieniu tego samego za zakrętem. Siedział, słuchał. Przyznał się że to jego wina, że zaniedbał kwestie personalne wiele lat temu i teraz zbieramy tego plony. O Sekretarce też rozmawialiśmy- jej sprawa będzie miała dalszy ciąg po powrocie DrKości z wakacji. Mam bezterminową dyspensę do jego biura mimo tego, że pozostaje w Przychodni tylko w roli menadżera od interesów a kwestie personalne przekazuje nowo nabytej pani, która od sześciu dni operuje jako menadżer personalny. Była personalną w więzieniu. Podobno ma jajniki do takich hardkorowych miejsc. Ale mam przychodzić do niego jeśli atmosfera da się kroić nożem i jeść widelcem. Jeśli moje spostrzegawcze oczy dojrzą coś co będzie podejrzane. Nie powiedział tego wprost ale na polskie tłumacząc chyba miał na myśli donoszenie. W granicach sumienia.

A dla nowo nabytej pani muszę znaleźć nick bo widziałam ją tylko przelotem i nic nie rzuciło mi się w oczy.

I tak przeżyłam pierwszy dzień. Chociaż spodziewam się, że będzie gorzej. Ludzie się oswoją z faktem, że jakimś cudem żyję i dalej pływam w kałuży i w ciągu kilku dni będzie mniej miło niz dzisiaj. Ponieważ moja obecność na FaceBooku jest zawsze intensywna bo mam mnóstwo znajomych w Polsce i w UK z którymi nie widuję się od lat a z którymi nadal utrzymuję kontakty, zrobiłam dzisiaj małe przepierki i WSZYSTKICH którzy  nie są rodziną lub naprawdę sprawdzonymi przez lata znajomymi wypierdzieliłam do opcji Dalsi Znajomi i nie zobaczą nie tylko nic nowego na moim profilu o ile tego nie opublikuję jako Publiczne ale jeszcze kliknęłam w guzik Apokalipsy i wszystkie moje posty z ostatnich 10 lat stały się teraz niepubliczne dla każdego kto nie znajduje się w najbliższym kręgu. W ten sposób, nie musiałam nikogo z listy Przychodni usuwać ale o mnie już nie poczytają. W sumie wykopsałam 35 osób które przypominają raczej martwe dusze niż żyjących ludzi.

Wśród najbliższych osób jest tylko jedna osoba, której nigdy nie poznałam osobiście a którą poznałam dzięki szydełkowaniu. W sumie, na 150 znanych mi osób mam może 5 które żyją tylko w sieci... ale o tym kiedy indziej. O tym i jak łatwo dać się sprzedać za czapkę śliwek. :)



5 komentarzy:

  1. Cieszę się że masz już to za sobą . Dobrze zrobiłaś z fb . Co do zachowania innych , zawsze musisz wziąć poprawkę że po tak długiej nieobecności nie wiedzą jak się zachować i jak ty zareagujesz . Zawsze trzeba brać poprawkę by nikogo nie urazić . Trzymam za ciebie kciuki :) Powodzenia . :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie myślę. Ale widać też jak bardzo ludzie którz tam pracują sobie nawzajem nie ufają i boją się okazywać jakiekolwiek emocje w obawie przed tym co powie reszta. Tak było jak Ona organizowała czekoladowe party ale nie zaproponowała udziału mnie. Kiedy już przynieśli czekoladki, kilka osób chciało mnie poczestowac (bo glupio) ale dopiero kiedy Ona wyszła z biura. Wiec podejrzewam ze wszystko dopiero wyjdzie w praniu.

    Natomiast podczas sprzątania na FB odkryłam, że Sekretarka wyrzuciła mnie dziś ze znajomych. Pewnie przekonała się dzisiaj ze nadal z nią nie gadam i się uniosła honorem. Na pohybel. Tak czy inaczej Menadżer powiedział dzisiaj o Sekretarce ze jeśli jest w tym budynku osoba której warto mniej wierzyć i ufać to jest właśnie Sekretarka i jeśli ma mi radzić juz całkiem prywatnie to lepiej by było gdybym owinela się drutem kolczastym. Wspomniał tez ze ona była powodem jego wypowiedzenia, które cofnął po tym jak skończyło się moje dochodzenie. Czyli rzeczywiście nieświadomie rozgrzebalam jakieś straszne ka-ka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak właśnie myślę. Ale widać też jak bardzo ludzie którz tam pracują sobie nawzajem nie ufają i boją się okazywać jakiekolwiek emocje w obawie przed tym co powie reszta. Tak było jak Ona organizowała czekoladowe party ale nie zaproponowała udziału mnie. Kiedy już przynieśli czekoladki, kilka osób chciało mnie poczestowac (bo glupio) ale dopiero kiedy Ona wyszła z biura. Wiec podejrzewam ze wszystko dopiero wyjdzie w praniu.

    Natomiast podczas sprzątania na FB odkryłam, że Sekretarka wyrzuciła mnie dziś ze znajomych. Pewnie przekonała się dzisiaj ze nadal z nią nie gadam i się uniosła honorem. Na pohybel. Tak czy inaczej Menadżer powiedział dzisiaj o Sekretarce ze jeśli jest w tym budynku osoba której warto mniej wierzyć i ufać to jest właśnie Sekretarka i jeśli ma mi radzić juz całkiem prywatnie to lepiej by było gdybym owinela się drutem kolczastym. Wspomniał tez ze ona była powodem jego wypowiedzenia, które cofnął po tym jak skończyło się moje dochodzenie. Czyli rzeczywiście nieświadomie rozgrzebalam jakieś straszne ka-ka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, miło że znowu wróciłaś do pisania. Zaniepokoiłam się twoim postem o facebooku. Mam nadzieję, że nikt z twoich wrednych współpracowników nie powiąże FB z tym blogiem ( co by było gdyby wrzucił posty do translatora). Sądzę, że nie było by to miło odebrane przez twoje "kierownictwo". Życzę powodzenia stała czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram przedmówcę. I czekam na kolejne posty.

    OdpowiedzUsuń