wtorek, 16 lipca 2013

Czas na krok do przodu

Przy całym tym zrywaniu baków z klientów Tesco i narzekania na robotę, zapomniałam powiedzieć, że jutro zaczynam nową, dodatkową pracę! :D

Zaczęło się chyba od tego, że w kolejną sobotę z rzędu przyszedł do kolejki znany mi miły pan koło 50ki i jak zawsze trochę ponarzekaliśmy na życie. W międzyczasie klikałam, pakowałam, skanowałam i w pewnym momencie spytał:
-To się nazywa wydajność. Mądra jesteś co?
-No trochę tak.
-Pracują u mnie dwie Polki. Wy wszyscy jesteście tacy- pracowici, punktualni i sprytni. Nie zamienię ich na nikogo innego.
-A co robią?
-Jedna pracuje na mojej kuchni a druga jest kelnerką. Prowadzę pub.
-...................pub?
/mamo!/
-Tak, w B.. Nie masz przypadkiem kogoś znajomego kto chciałby popracować u nas na barze?

I tak to się zaczęło. Tydzień temu pojechałam wszystko obejrzeć, podpisać papiery i jutro idę na pierwszą wieczorną zmianę. 
Będę pracować od 18:45 do 22:45 w środy, czwartki, piątki i soboty. Przy czym w soboty zarówno w Tesco jak i w pubie. Czyli wstanę o 7:00, od 8:00 poklikam do 16:15, do domu, herbata, dzieci i na 18:45 z powrotem do roboty. Kiedy będę wracać Dzieciusie będą już spały ale za to nadal będę z nimi w domu w ciągu dnia. A w kieszeni 100% więcej kasy. Szefostwo to małżeństwo po 50tce czyli wspomniany Klient Sobotni i jego żona, najwyraźniej absolutni pasjonaci jedzenia, goszczenia i gotowania dla innych.



Oglądaliście "Zakochanego Szekspira"? Gwyneth Paltrow w jakieś 12 minucie filmu czesze kłaki w scenie w sypialni swojego zamku. To zamek do którego należy pub w którym będę pracować. Zamek B. został wykorzystany do tego i kilku innych filmów również bo to jeden z najlepiej utrzymanych zamków w UK będących w prywatnych rękach.

Pub to właściwie restauracja bo nie jest to miejsce które serwuje zimne piwsko na gołych stołach a w pubie nie ma nic do jedzenia prócz orzeszków z paczki wielkości naparstka. We środy trwa tam wieczór stekowy, robią prawdziwe jedzenie ze świeżych składników, słynne "pies" o których już się nasłuchałam... W końcu jakaś restauracja z prawdziwego zdarzenia. A więc mają już Polkę na kuchni, Polkę na sali a teraz i Polkę za barem.

Cheers!

6 komentarzy:

  1. Piękne miejsce, w dodatku tuż za "moją" miedzą ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. No to wiesz gdzie mnie spotkać jak będziecie mieli ochote na "big night out" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to ja też bym sobie popracowała :P Z tym, że w Polsce, a dokładniej w Kaliszu ciężko jest znaleźć miejsce, gdzie nie dość, że zje się dobrze, to w pięknym miejscu, no i patrząc ze strony pracownika - nie jest się traktowanym jak maszyna do wykonywania zadań :/ A co do cen - nie potrafię ocenić, bo nie mam odnośnika, a samo przeliczanie na zł wiem, że nie wystarczy, co powiesz na ich temat? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) no i głodna nie będziesz ;) (mam nadzieję)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się bałem że przestałaś pisać :) .
    Fajnie że będziesz pracowała w tak pięknym miejscu i mam nadzieję że te Polki są normalne :)
    Wszystko ma swoje plusy i minusy , mam nadzieję że będziesz zadowolona i życzę powodzenia .
    Napisz co tam z waszym kolegą co za pracą zawitał do was .
    Pozdrawiam z Tuskolandu :)

    OdpowiedzUsuń