sobota, 28 lipca 2012

Olimpijsko i generalnie sportowo, że hej.



Wspominałam Wam kiedyś, że kocham wkładać kij w mrowisko?

:)

Aha, znacie mnie od lat!

No to będzie o Olimpiadzie.

-Olimpiada powinna być powodem do wstydu wszystkich cywilizowanych społeczeństw- powiedziała zadziornie Kokain.

-No co ty, duma narodowa, osiągnięcia, emocje, fair play... co ty mówisz, Kokain?

-To proste. Każdy sport uprawiany wyczynowo ma kilka celów i żaden z nich nie jest chwalebny. Po pierwsze- RYWALIZACJA. 10 000 osób zjeżdża się z rożnych zakątków świata, żeby przez 2 tygodnie obsesyjnie myśleć, skupiać się, dawać z siebie wszystko- żeby udowodnić sobie, koledze, drużynie i całemu światu- że jest się najlepsiejszym z najlepsiejszych. Jak pobiec szybciej i skoczyć wyżej, żeby być czempionem który przejdzie do historii? Jak zapisać się na kartach historii... o której 90% ludzi zapomni zaraz po zakończeniu zawodów a kolejne 5% nie dalej niż za miesiąc. Czy ktoś pamięta kto był Mistrzem Świata w piłce nożnej w 1995? Bez ściemy- kto pamięta kim był mistrz świata w miocie kulą w 1974 roku. Nikt nie pamięta? No to trochę bliżej? Z kim wygrała Hiszpania w tegorocznych Mistrzostwach Europy w piłce nożnej, prosze tu wyliczyć. aaaaaa.... pamięć ulotna jest jak ulotka, prawda? Ale Ego prężne i wrzeszczące wokół: JA NAJLEPSZY JAAA PATRZCIE JAKIE MAM OSIĄGI GDZIE MÓJ SZAMPAN MIERNOTY!?!

Ich życie to ciągła pogoń, każdy dzień precyzyjnie obmyślony i ograniczony do powtarzanie w kóło i w kółko tych samych czynności, ograniczanie swojego jestestwa do roli mechanicznie napędzanej zabawki. Kiedy sprężyna nie jest naciągnięta, psychika takiego człowieka kapcanieje bezpowrotnie.

I to żenujące współcelebrowanie na podium- Srebro i Brąz ZAWSZE czują się gorzej, mina miną, bohaterskie gesty swoją drogą a gardło ściska żal i obietnica, że następnym razem to JA i MOJE EGO staniemy piętro wyżej bo jego szampan jest słodszy niż ten tutaj.

Razem z pamięcią gaśnie sława sportowców i kiedy przestają być wyczynowcami, po latach ciężkiej pracy i wyrzeczeń... okazuje się, że są ludźmi zgorzkniałymi, schorowanymi, ze łzą w oku wspominający swoje osiągnięcia wzdychając do medali w gablotach i nie umieją znaleźć sobie miejsca w życiu. Nikt ich nie nauczył, że stanowią wartość samą w sobie, przez lata uwierzyli, że są tyle warci ile rozciągliwe są ich ścięgna, wytrzymałe mięśnie, pojemne płuca- sens ludzkiego życia sprowadzony do wydajności organizmu.

W biznesie pozostają Działacze. Działacz to taka maszynka do kręcenia pieniędzy. Sportowiec się kładzie, Działacz zaczyna kręcić korbą, wałkuje, wałkuje, drugą ręką odbiera smsy, pije kawę i zalicza konferencje prasowe, ze sportowca zostaje cienki wafel, który wrzuca się do kubełka i pod korbę podkłada się młodzika ze szkółki. I dalej kręci i kręci. Czasem jedną olimpiadę, czasem kilka... wytrzymałość sportowca jest ograniczona, Działacz może kręcić korbą do emerytury. Wtedy nazywa się Działaczem Zasłużonym i ma dożywotnią wejściówkę na wszystkie stadiony.

A na trybunach siedzi Kibic. To dopiero menda. Kibic kocha emocje Tu i Teraz, ma ograniczoną pamięć i leci na wszystko co brzmi jak sukces. Jakby dopingowanie mistrzowi świata stawiało ich na tym samym podium, czują się cudownie kiedy wygrywa ten, którego obstawiano od początku ale odwróci się zadem kiedy tylko ulubieniec nie trafi piłką do kosza czy zaliczy dupsko na lodzie.
-Zawsze mówiłem, że to cienias, gwiazdka jednego sezonu...

A Sportowiec polega na ludzkiej opinii jak na niczym innym. Kiedy przestają pisać w gazetach, trybuna buczy lub rzuca zgniłymi pomidorami- pod sportowcem kruszy się cienki lód.

Kibic kocha wydawać pieniądze których ma mało na gadżety, które pasą kieszenie Działaczy. Maskotki, czapeczki, kubeczki, szklaneczki, trochę uciechy dla mas w postaci Ceremonii Otwarcia, Ceremonia Zamknięcia już niewielu interesuje. Były emocje, teraz czas na kubełek.

A dyscypliny? Niełatwo czasami wyjść z pudełka i spojrzeć na własne opinie z perspektywy ale czy naprawdę poważnie sądzimy, że jest coś doniosłego w rzucie zaostrzonym kijem w trawnik? Albo, napełnianie dziury w ziemi wodą, do której wskakuje 10 facetów w gumowytch kondonkach na głowach, żeby mogli pływać tam i nazad? Albo miotanie żelaznym odważnikiem aż łapy wyrywa? Tarzanie się po plastikowej ceracie w spoconym uścisku innego faceta czy baby? Co jest doniosłego w bieganiu z wywalonym jęzorem i przeskakiwaniu przez patyki, które ktoś porozstawiał wszerz drogi? Czy bieganie z kawałkiem kijaszka w ręku, żeby oddać go czekającemu? Czy jak na to nie popatrzycie ne macie wrażenia, że taka impreza przypomina raczej cyrkową arenę, którą nawiasem też gardzę, z tych samych powodów tylko bardziej bo każą te wszystkie głupie rzeczy robić zwierzętom.

Czy ziemskie społeczeńswto jest naprawdę tak prymitywne i ograniczone, że bawią nas rozrywki z czasów gladiatorów? Serio? Szczerze?

Na Olimpijskie Kółka, mam nadzieję, że nie. I wyłączam telewizor.

17 komentarzy:

  1. Hej Kokain, prowokujesz znowu do polemiki. Wg mnie nikt nikogo nie zmusza do uprawiania sportu, kazdy wybiera sam, co chce robic w zyciu. Jedni spedzaja zycia na nauce i dzieki temu powstaja wynalazki, inni na tworzeniu, dzieki czemu mamy ksiazki, muzyke filmy itd, nie wszystkie moze udane ale kazdy probuje cos w zyciu po sobie pozostawic. Nie wiesz przeciez, jak wazne cos moze sie okazac dla ludzkosci. Czy koles ktory wymyslil pierwsza strone www wiedzial jakie znaczenie bedzie mialo jego odkrycie?
    Nie ma w sporcie niczego zlego, nikomu sie nie dzieje jakas wieksza krzywda a przynajmniej mlodziez ma jakis cel w zyciu, marzenia. Lepsze to chyba niz wloczenie sie po ulicach i z nudow sprawdzanie jak to jest, kiedy sie kogos morduje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Byla kiepska w szkole z WF-u ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no to polemizujmy- oczywiście można poewiedzieć, że bycie sportowcem to akt wolnej woli, tak jak bycie naucycielem czy urzędnikiem ale to o czym mówię ma drugie dno.

    Człowiek zostaje sportowcem bo w pewnym momencie życia coś lub ktoś daje mu do zrozumienia, że to jaki jest sprawny STANOWI O JEGO WARTOŚCI JAKO CZŁOWIEKA. I ów człowiek zaczyna tym żyć, wierzyć w to, rzuca szkołę bo mu nie potrzebna, wkracza na ścieżkę kariery sportowej resztę już znacie. Nie mówię o jednostkach- mówię o całym biznesie sportu wyczynowego, który zamienia człowieka w spoconą maszynkę do robienia pieniędzy i przekonuje publikę, że jest w tym coś atrakcyjnego i wartościowego. Nie ma nic wartościowego w pompowaniu Ego i manipulowaniu własnym ciałem, żeby przeskoczyć płotek czy grządkę. Sportowiec nic po sobie nie zostawia, w żaden sposób nie poprawia jakości ludzkiego życia, nie czyni zmiany- wszystko co robi robi dla siebie i własnej satysfakcji.

    Strony www, medycyna, technologie komunikacyjne, nauki ścisłe, humanistyczne- wszystko gdzieś prowadzi i wszystko tak czy inaczej zmienia świat- sport nie zmienia świata, w kółko odtwarza tylko te same schematy, żeby przewartościować własne szeregi i znowu poudowadniać sobie kto górą. Gdzie tu analogia?

    Cały sport wyczynowy jest niewłaściwy z założenia. Nie chodzi o to czy komuś dzieje się krzywda- cały świat działa na chorych zasadach gdzie klientom banków nie dzieje się krzywda, uczniom w szkole nie dzieje się krzywda, w okienkach urzędów tez nikomu nie dzieje się krzywda- bo zakładamy, że tak musi być i małe zło jest nawet dobre. Dla psychiki i fizyki. Zatrudnij sportowców do sortowania śmieci na recykling- tak masa mięśniowa pójdzie na coś co zmieni świat. Cała reszta to starta czasu i kilokalorii w cyrku napędzanym dolarem.

    Świat lepszy by był gdyby młodym ludziom dać edukację i pracę, wiarę w siebie i swoje zdolności, nauczyć zmieniać świat wokół siebie a nie pozwolić jednemu zostawać gwiazdą a resztę zostawiać na ulicach twierdząc, że z tych nic wartościowego nie będzie. Tak robią społeczeństwa. Sport wyczynowy hula od lat a jakoś nikomu od tego lepiej się nie robi, spytaj co kwiat młodzieży nie mającej celu w życiu, stojący po bramach sądzi o Olimpiadzie....

    DVT- byłam w szkole dobra z WFu. Grałam w drużynie siatkarskiej i nienawidziłam każdego meczu kiedy przyjeżdżały inne szkoły na zawody i z jakiegoś powodu kazali nam rywalizować, nie lubić, odnosić się z wyższością do innych drużyn- obcych dzieci z których wielu mogłoby być moimi koleżankami czy kolegami. Transparenty, okrzyki, buczenia- małpy w klatce. znaliśmy ich przed, rywalizowaliśmy w czasie, gardziliśmy po- jako wygrani słabszymi, jako przegrani lepszymi- tak oto w szkole budowało się przyszłość sportową kraju. O-BRZY-DLIS-TWO.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psycholog P. Zimbardo robil takie slynne eksperymenty, gdzie wychodzilo czarno na bialym, ze ludzie, majac taka mozliwosc, zachowuja sie ni mniej ni wiecej a obrzydliwie. Wystarczy podzielic grupe pod bylejakim pozorem na dwie czesci i zaraz obie czesci zaczna sie nienawidzic. Taka jest ludzka natura, niestety. A pytanie zadalam takie, a nie inne, gdyz sama nienawidzilam WF-u, bedac jednym z tych dzieci, ktore zostaloby zrzucone ze skaly w Sparcie, wiecznie chorych i ledwo zywych. Przez to sport nigdy nie byl w zasiegu moich zainteresowan, ale tez nie wyhodowalam sobie jakiejs szczegolnej nienawisci. Wlacz jednak telewiornie i zobacz, jak fajnie wyglada Londyn w deszczu podczas maratonu. Aha, przeciez Londynu tez nie cierpisz. Ciezki los...

      Usuń
  4. A co z promowaniem kraju na arenie miedzynarodowej, zobacz na siatkarzy i fanow ktorzy wszedzie za nimi jezdza. Czy to nie jest dobry sposob na pokazanie sie od dobrej strony swiatu? A atmosfera na skoczniach narciarskich podczas zawodow.. czy nie jest to powod do dumy, poczucia solidarnosci narodowej? Zwyciestwo, nawet kogos nieznanego jest chluba dla narodu, nie tylko satysfakcja jednostki.
    Moim zdaniem sport wyczynowy przynosi wielu ludziom wiele dobrego, sportowcow podziwia sie za ich determinacje, ciezka prace, poswiecenia, sa przykladem dla dzieci i mlodziezy. Kazdy ma w dziecinstwie i okresie dorastania idealy, ludzi, ktorych chce nasladowac. Dla wielu sa to wlasnie sportowcy i nie ma w tym nic zlego, a wrecz przeciwnie.
    A i jeszcze jedno. Nie nazywalabym mlodziezy stojacej po bramach kwiatem mlodziezy. To sa wlasnie Ci, ktorym nikt nie pokazal, ze mozna w zyciu osiagnac cos wiecej, ze ciezka praca mozna do czegos w zyciu dojsc, ze samo nic nie przychodzi i ze narzekaniem na los i zycie niczego sie nie zmieni, jesli sie nie zrobi niczego, zeby swoje zycie zmienic.
    Ale rozumiem i szanuje Twoja opinie- sama nie ogladam wyscigow konnych bo od tego umieraja konie, piekne i madre zwierzeta, ktore ludzie wykorzystuja do wlasnej rozrywki. Tylko ze konie - w przeciwienstwie do ludzi - nie moga sie sprzeciwic.

    OdpowiedzUsuń
  5. No więc z promowaniem kraju jest dokładnie tak samo jak ze sportem- ja osobiście nie czuję się związana przynależnością do kraju tego czy innego i nieustannie widzę jak ludzie różnicują się, hierarchizują, stawiają na piedestale lub gardzą sobą nawzajem bo przynależą do tego czy innego narodu. Partia polityczna, drużyna siatkarska, szkoła, subkultura, naród... to wszystko sztuczne podziały, które napędzają ludzkie zachowania. W miażdżącej ilości przypadków nie wychodzi z tego nic dobrego. Ja jestem ja a ty jesteś be bo nie jesteś w tej samej drużynie- miasta przeciwko sobie, dzielnice przeciwko sobie, nawet strony tych samych ulic przeciwko sobie. To ma wydźwięk absolutnie lokalny po absolutnie globalny: my to "ludzie" a reszta to "obcy".

    "Promowanie kraju" to tak naprawdę znowu tylko pieniądz- promujemy go, żeby ściągnąć biznes i turystykę, żeby na tym zarobić, nie oszukujmy się. Fani jeżdżą, owszem ale gdzie jest ICH ŻYCIE? Substytut czegoś ważnego do czego mogą przykleić swoje imię? Dopingowanie pływakom, piłkarzom czy siatkarzom ma być sposobem na życie czy spędzanie wolnego czasu? Oczywiście- każdemu wolno ale każdemu wolno też robić całą masę innych rzeczy a wielu z nich nie pochwalalmy lub uważamy za głupie- tego nie. :)

    Nie wiem czy sportowcy są jeszcze przykładem dla dzieci i młodzieży- szczególnie tacy, którzy przegrywają i idą wieczorem pić i obmacywać laski o czym huczą gazety dnia następnego. Jeśli wbija się dzieciom podziw dla sportu to jest to po prostu chowanie kolejnego pokolenia rywalizujących ze sobą jednostek, to wszystko. Uczymy naszych dzieci odrębności a zapominamy, że prawdziwa mądrość płynie ze współpracy. Nie uczymy tego bo sdami nie zostaliśmy tak wychowani i niejednokrotnie po prostu nie zdajemy sobie sprawy z tego, że powielamy negatywne stereotypy, wierząc na dodatek, że nie tylko nie ma w tym nic złego ale jeszcze jeś pożytecznie! ;)

    "młodzież stojąca w bramach jako kwiat młodzieży" to sarkazm. Tym ludziom świat ne pokazał niczego, rodzice prawdopodobnie widzą na codzień tylko dno butelki, wszyscy inni mają ideały głęboko w trzewiach a Działacze tym bardziej.

    I właśnie- sprzeciwić się. Gdybyśmy mieli zacząć rozstrząsać wszystko- WSZYSTKIEMU należałoby się sprzeciwić- ale to nie znaczy, że jesteśmy pieniaczami. To znaczy, że zauważamy coraz więcej niesprawiedliwości, krzywd, negatywnych schematów myślowych, podziałów, szklanych dachów i barier.

    Nie boję się mówić źle o czymś o czym większość myśłi z uwielbieniem. To samo myślę np o tatuażach, choć często ludzie nie rozumieją do końca o co mi chodzi- tatuaż to manifestacja pustoty własnego wnętrza. Człowiek nie wie jak się wyrazić, jak obronić swoje Ja, jak powiedzieć światu i sobie: Jestem. Jestem jedyny i niepowtarzalny. Muszą tatuować na sobie wizerunki delfinków, tygrysków, smoków, czaszeczek, żeby zaliczyć się do jakieś grupy, zamanifestować przynależność do grona zbuntowanych/seksownych/słodkich/ tajemniczych. Nie umieją wykrzesać z siebie za grosz oryginalności więc oblepiają się niczym słup plakatowy mając nadzieję, że obrazek przekaże to o czym marzą w głębi ducha- być swoim własnym anbasadorem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok nie chce mi sie juz wiecej dyskutowac:) chyba po prostu jestem naiwna i wierze ze w sporcie sa idealy, ze chodzi o cos glebszego niz tylko pieniadze. Moze i nie. A moze jest to po prostu uzewnetrznienie naszych zwierzecych instynktow - chcemy rywalizacji i podzialow jak stada dzikich zwierzat, ktore pilnuja swoich i swojego terytorium, walcza o przetrwanie, jedzenie, kobiety itd....
    Co do tatuazy to sie w zupelnosci zgadzam, w pracy wszyscy sa wytatuowani od stop do glow i nikt mi nie potrafi wytlumaczyc tak naprawde po co.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ps. Wiec skoro juz musimy te zwierzece instynkty uzewnetrznic to chyba lepiej ze jest to sport, zdrowa rywalizacja, kontrolowana, niz wojny, przemoc itd... do tego troche rozrywki dla mas i wszyscy sa zadowoleni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma czegoś takiego jak zdrowa rywalizacja. Rozrywka dla mas to opium dla małych umysłów.

    :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Brawo Kokain , brawo . Masz rację że sport wyczynowy to oszustwo , krzywdzenie innych , korupcja i przekupstwo . Lecz można spojrzeć na to inaczej , jak na spektakl . Może i są dyscypliny gdzie sędziowie mają mały wpływ na wynik ale za to ma wpływ inny czynnik , np: sprzęt , farmakologia . Niestety świata nie naprawimy ale czyż nie miło jest oglądać wygrywających siatkarzy , widzieć jak Radwańska walczy z Williams i swoim sprytem próbuje wygrać ? Co na to Twoja druga połowa ? nie zerka sąsiadowi w tv ? :) Kokain , najważniejsze nie dać się otumanić , świat nie jest doskonały .

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja, mimo że ze sportem mam baardzo niewiele wspólnego, to lubię się raz na jakiś czas tak porządnie zmachać, popływać godzinkę czy dwie, albo pograć w siatkówkę, a potem zadowolona i spocona paść jak mucha, następnego dnia czuje się o wiele lepiej :) Na co dzień nam, tj. muzykom zabraniają sportu, za wyjątkiem pływania, bo jest "bezpieczne", ale to też kwestia sporna. I tutaj chcę zacząć nowy temat - co myślicie o muzykach, o tych zawodowych, którzy chodzą po 4/6 lat do I stopnia, tyle samo do II, a potem siedzą 3/5 lat na studiach i tak samo - jak mechanizmy wykonują wciąż te same gamy, pasaże obiegniki, a następnie biorą się za naukę wielostronicowych utworów na pamięć, czemu niektórzy poświęcają nawet po 9 godzin dziennie? Czy to też automaty, czy to, że zajmują się "sztuką" zwalnia ich z tego określenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze moga poimprowizowac sobie po godzinach, Nigel Kennedy grywa po krakowskich piwnicach z jazzmanami a nawet plyty nagrywa i sobie to chwali :)Sluchacze tym bardziej.

      Usuń
  11. He he, żaden kij w mrowisko, zgadzam sie całkiem:) ale cóż - taka jest natura ludzka, że chce, żeby swój był lepszy niż obcy, czy to będziesz ty sama, czy twoje dziecko, czy chociaż twój współkrajanin:) czy będzie to wdrapanie się na najwyższą skorupę na ziemi, czy choćby rzut żelazkiem:) Też się chwalisz Mają, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakwar- moja Druga Połowa? Zgadza się ze mną w 100%, pewnie nie bylibyśmy Dwiema Połowami gdybyśmy się nie zgadzali... :) Kręci głową i przeklina globalny sen który śnimy zamiast obudzic się i przestać dawać się wkręcać w takie spektakle egotyzmu.

    Saxofonistko- ruch i cała aktywnośc fizyczna jest jednym sposobem na utrzymanie zdrowia. Póki nie zaczyna ocierać się o wyścig szczurów jest pozytywne w całej swoje rozviągłoąci. Ale czy nie tak jest ze wszystkim? I muzycy właśnie- uważam dokładnie to samo co w kwestii sportu- przecież nei trzeba rujnoać sowbie życia, obsesyjnie myśleć o głównej nagrodzie, prestiżu, sławie i fleszach aparatów dziennikarskich... żeby grać tak że ludziom łzy będą cisnęły się do oczu. Muzyka to szept sfer- piękno i geometria, przestrzeń i niematerialne kształty... po co robić z tego wyścig do udowodnienia kto lepszy?

    a- nigdy nie chwalę się Mają. :) Niezależnie jak to może wyglądać, jak zawsze powtarzam, że dzielę się jej obecnością i cudownością posiadania dzieci bo mam nadzieję, ze pisze do osób, które potrafią zapomnieć o "chwaleniu się" a cieszyć się tym o czym pisze bez konieczności stawiania czegokolwiek czy kogokolwiek na piedestale. Ten blog (jak zawsze) to kronika, pamiątka, żywy oddychający twór, który nie spróchnieje gdzieś w piwnicy w zeszytach powiązanych sznurkiem pakowym. Jeśli natomiast uważasz, że chwalę się Mają- może niejeden rodzic powinien pomyśleć o takich chwaleniu się swoją pociechą, może przypomnieliby sobie, że każda chwila to okazja do przeżywania, dzielenia i wspominania wspólnej podróży przez życie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kokain , mam pytanko . Jeśli któreś z twoich dzieci zaczęło by uprawiać sport ,przeznaczało by na treningi i zawody coraz więcej czasu , chciało by uczestniczyć w turniejach i odnosić sukcesy . Zabroniłaś byś mu tego ? Nie kibicowała byś ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć, brakowało mi ostatnio jakiegoś wpisu z pazurem, choć też bardzo lubię Twoje opowieści o dzieciach. Trafiłam na Twojego bloga dokładnie 2 lata temu i wiele się nauczyłam o macierzyństwie - mój Miś jest młodszy o jakieś pół roku od Maleńtasa.

    Wracając do IO - masz dużo racji, ale jakoś nie do końca się zgadzam, że przeciętny sportowiec to taka spocona maszynka, co daje się wciągnąć w tryby tej wielkiej maszyny do robienia wielkiej kasy i dla sławy. Tak naprawdę wielką kasę mają piłkarze i tenisiści (dla których IO jest średnio ważną imprezą) i parę sław, które nagle i niespodziewanie rozbłysły (Bolt, Phelps itp.) i dostały angaż w reklamach.
    Sport to kontynuowana pasja z dzieciństwa, która staje się codzienną pracą do której chodzi się z przyjemnością, to marzenia, ciężka praca nad sobą, możliwość pokonania własnych ograniczeń i nadzieja dla innych (Natalia Partyka, Oscar Pistorius), sport to też feminizm - muzułmanki, które mogą startować raczej nie robią tego dla sławy i kasy, dla nich sam awans i możliwość startu to życiowe osiągnięcie ale i obietnica, że ich świat się powoli zmienia. Kobieta w ciąży na IO? Super, wiele kobiet przestanie traktować to jako chorobę. Wiele państw chce po prostu zaistnieć wśród potęg gospodarczych, wyobrażasz sobie radość Uzbekistanu, Dżibuti czy Nikaragui gdy pokonają kogoś wielkiego? To im pokaże że też coś znaczą w tym świecie.
    Kibice lecą za sensacją? Fajnie było obserwować jak rozwija się biało-czerwony szał na siatkówkę, nawet jak ludzie nie bardzo wiedzą co tam robią albo tylko przychodzą się pokazać to i tak jest to świetna przeciwwaga dla kiboli i przykład dla innych krajów - Brytole byli pozytywnie zaskoczeni naszym dopingiem na meczu PL-ITA. Kiedyś jak byłam we Francji na meczu to po raz pierwszy mogłam usiąść gdzie chciałam i słyszałam uderzenia piłki o boisko - czułam się nieswojo :)

    Moje opinie są stąd że ładnych parę lat grałam amatorsko w okręgowej lidze siatkówki, sport sprawiał mi dużo radości, dawał energię na kolejny dzień, pokazywał, że mogę konkurować z facetami (składy mieszane), wygrana - po prostu cieszyła i dowartościowywała, przegrana - mobilizowała, nigdy nie czuliśmy pogardy ani jakiejś strasznej zazdrości, a zawiązało się wiele przyjaźni - moja najlepsiejsza przyjaciółka to przeciwniczka ze szkolne drużyny. Brakuje mi tego teraz, bo Miś zajmuje cały mój czas, ale kiedyś pogram z nim :) Tak samo olimpijczycy, kiedyś będą uczyć innych swojej dyscypliny, dzielić się doświadczeniem i inspirować do marzeń.

    Piętnujesz rywalizację - przecież to jako ludzie mamy w genach. Czy jest jakieś miejsce na świecie, gdzie nie było wojen? Arktyka, Antarktyda, ale kiedyś i tam dotrze spór o złoża.

    A rodzaj konkurencji - no cóż tradycja. Czy rzut palmtopem byłby lepszy niż rzut kijkiem w trawę. Trzymamy się tej tradycji, co widać jak powoli są wprowadzane nowe dyscypliny, a często kosztem innych, żeby nie przedłużać całego przedsięwzięcia.

    Do poczytania o kobietach sportowcach (wybacz rodzaj pisma ale nie czytuję branżowych sportowych)

    http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,10703135,Sylwia_Gruchala__Odejde__jak_bede_najlepsza.html?as=1&startsz=x

    (http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,80530,11883753,Kobiece_Euro_za_rok__Ile_osob_o_tym_wie_.html)

    Nie wiem czy nie wyszedł z tego bełkot, bo ostatnio rzadko cokolwiek mnie skłania do sklecenia komentarza.
    Pozdrawiam,
    Aśka

    OdpowiedzUsuń
  15. Kokain, martwię się, kiedy milczysz tak długo! :>

    OdpowiedzUsuń