niedziela, 25 grudnia 2011

A ja mam swoje autka i ulice!


Pomijając oczywiście nieustanną gorączkę, kaszel i katar. Już piątą dobę karmimy Gabiego syropami przeciwgorączkowymi zbijając temperaturę z 40*C w zadku do znośnej. Dr GP zdiagnozował "wirusa" co nam niewiele pomaga bo co prawda przypisał antybiotyk gdyby w czasie Świąt przypętała się jakaś bakteria ale bakterii nie ma, antybiotyk w lodówce a gorączka nie spada. Podsumowując, caluteńki dzisiejszy dzień przesiedziałam na sofie, trzymając Gabiego na rękach- odkrywając kołderką kiedy syrop przestawał działać, żeby go schłodzić i zakrywając kiedy zasypiał zmęczony dychaniem i kaszleniem.

Sama też nie lepiej- tyle nagotowałam, stół ugina się od łakoci a ja mam katar od którego kompletnie straciłam smak. Kompletnie. Nie czuję nawet zapachu maści Vick na rękach. Klapa, żadnej przyjemności. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz