poniedziałek, 7 listopada 2011

I jeszcze jeden i jeszcze raz, 100 laaat!!


I tak Gabi skończył Roczek.

Najbardziej spodobał mu się balon z Tomkiem od Wujcia i mazanie rękawków białej, eleganckiej koszulki w torciku. Torta zjadł duzio-duzio bardzo, podziwiał prezenty- farmę LittlePeople, warsztat z narzędziami (od Wujcia  i Faki), pierwszą kolejkę, auto sterowane na baterie, samochodzik do siadania i pedałowania per-pedes.....

Zrobił również nam prezent bo jeszcze miesiąc temu zastanawialiśmy się czy zacznie chodzić przed pierwszymi urodzinkami a tu- niespodzianka! Nie chciał niczyjej pomocy, odmawiał kursów z chodzenia podwieszonym na czyichś rękach. Sam sobie poradził. Pewnego dnia po prostu zrobił krok, chwilę potem dwa a do końca wieczoru nawet 10. Ćwiczenia na bramce też dużo dały. Czepiał się prętów i chodził za bramką w przód i w tył godzinami, ciężko sapiąc i dysząc.... A więc, nie to, że duzi chopak to jeszcze chodzący! :)

Maja dostałą prezent razem z Gabim, bo być może w przyszłym roku będzie już rozumieć, że to urodzinki Gabiego ale w tym byłby płacz i smutkowanie. Dwa wiaderka klocków-rurek załatwiły sprawę. Pomogła dmuchać świeczkę i rozdzielała "galaletki". Obecność liczebna Rodziny, poniżej krytyki. Cóż, grunt to chrześcijańskie nastawianie drugiego policzka.

A ponieważ Gabi ma szczęście być urodzony w dniu Guya Fawkesa, zaraz po torcie i prezentach zapakowaliśmy Dzieciusie w wózki i pojechaliśmy na wioskowy festyn, który już bez naszego udziału ale podobno trwał do rana. Na stadionie lokalnej drużyny piłkarskiej od późnego popołudnia zaczęli zbierać się mieszkańcy na karuzelę, watę cukrową, ognisko no i gigantyczne fajerwerki rzecz jasna. Poszło z dyemem ze 2000 funtów! Maja zasłaniała uszki i kazałą gwizdkom sobie iść, Gabi uderzył w kimono. Jeżdziła na karuzeli do mdłości, machała i czekała chyba kiedy dostaniemy zapalenia płuc z zimna. :)

Wróciliśmy jak kostki lodu.

Rok minał. Rok temu, zmaltretowana zasnęłam dopiero po 4:00 nad ranem. Nie mogłam spać, cały czas wpatrując się w tego małego Cudzika. :)
 Bo Gabi jest jak mały Cudzik- spokojny, radosny, cierpliwy, cichutki, czuły, tulaśny niemożebnie i przebywanie z nim wszystkich napawa jakimś dziwnym spokojem. Nie domaga się jedzenia, śpiący wchodzi na kolanka, przytula się i zasypia, kocha Maję miłością braciszka maltretowanego w granicach rozsądku..... Niezwykły z niego Mały Kulciak. :*


5 komentarzy:

  1. Sto lat Gabi !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczny ten Twoj Kulciak :)) Sto lat dla solenizanta! A swoja droga calkiem przyjemne swieto sobie wybral - za pare lat moze sobie wyobrazac ze to na jego czesc tak wiwatuja i strzelaja fajerwerkami, hihi.

    Na tym zdjeciu widac, ze to rodzenstwo - slodkie blondaski. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam te Twoje Pyszczusie, Kokain! :))))

    OdpowiedzUsuń