piątek, 16 września 2011

Alternatywy 4 i 44

Nasze mieszkanie w PL jest "wynajmowane". Nie piszę, że wynajęte bo oznaczałoby to, że stała ekipa 2-4 osób okupuje nasze stare śmieci i stan rzeczy na razie się nie zmienia. Po słowem "wynajmowane" kryje się natomiast sytuacja w której co rok to prorok i nigdy nie wiadomo kiedy zamieszka tam ktoś nowy.

Ludzie! Możnaby śpiewać serenadę całą noc na temat tego jakie curioza wymyślają ludzie i do czego się posuwają w czyimś, obcym mieszkaniu będą c tam jedynie lokatorami na czas studiów czy pracy w innym mieście.

Rodzicielka od początku przyłożyła się do pomysłu profesjonalnie, spisała umowę z chłopakami, u notariusza, zostawiła im wszystkie meble, naczynia, garnki aprzęty AGD. Pozwoliła im na remonty bo chłopaki zapalili się do pomysłu mieszkania tam do końca studiów a potem główny lokator zaproponował kupienie od nas mieszkania na własność.

Zaczęli remontować mieszkanie po remoncie. Pół roku prze przyjazdem do UK Rodzicielka skończyła remontować kuchnię za 4500zł. Przemalowali. Między pokojem a kuchnią, w ścianę wmontowane było wielkie akwarium z tropikalnymi rybkami. Rybki zabili, wodę spuścili, dziurę zakryli... tapetą zrobioną z białego papieru i płyt CD. Zerwali ze ściany moją fototapetę z Księżycem, zdemontowali moje półki biblioteczne sięgające od podłogi do sufitu, które odzyskiwały miejsce w pokoju bo nie trzeba było żadnych szafek na książki i gadżety. W półki wbudowane było biurko zrobione pod wymiar i potrzebę osoby spędzającej dużo czasu przy komputerze- miejsce na klawiaturę, dużą drukarkę, papiery, płyty itp. Wszystko poszło. Materiałów z których można by to złożyć znowu do kupy nie zostawili. Poszło na śmietnik.

Po pół roku zepsuli pralkę. Dwa miesiące potem bojler, trzy miesiące potem stwierdzili, że nie podoba im się lodówka Candy. Miła i usłużna Ciotka pozwoliła na kupno nowych z odliczeniem od czynszu. Tak samo jak na farby, materiały budowlane o niezidentyfikowanej istocie...

A potem się pokłócili i chłopcy nadle postanowili się wyprowadzić. Przestali płacić czynsz, depozyt poszedł na ich ostatnie dwa miesiące mieszkania. I zażądali pralki i lodówki na odchodnym. Nie dostali.

Nowi pomieszkali niecały rok. Chłopak X zabrał koledze Y dziewczynę, więc oczywiście o dalszym wspólnym mieszkaniu nie mogło być mowy. Przyjechała Policja ratować dziewczynę bo każdy chciał swój kawałek. Przestali płacić, poszedł depozyt. Bez pytania pomalowali ściany na zielono, drzwi zostawili białe, framugę na zielono, w moim pokoju zawisła kurwisto sraczkowata zielona tapeta w zielone kanarkowe olbrzymie kwiaty. Olbrzymie! Kupili sobie szafki do pokoju w którym nie było półek  bo jak wspominałam zdemontowano je i wyrzucono. Szafki pomarańczowe. W zielonym pokoju. Na koszt Rodzicielki bo przecież nie ma półek. I dwa biurka, choć dziś już nikt nie wie co się stało z biurkiem Rodzicielki. Biurka jedno żółte, drugie beżowe.

W tym miesiącu wprowadzają się nowi. Ciotka przysłała focisze z mieszkania. Ktoś, nie wiadomo kto jak się okazało pomalował Rodzicielce meble z pokoju na niebiesko. Drewnopodobne, wiśniowe, typu gdańskiego, z oszkleniami itp. I nawet nie dokończył bo wnętrza półek zostawił wiśniowe a listwy pomalował na biało prócz jednej z szafek, które nadal są wiśniowe.

CZY KOMUKOLWIEK Z WAS PRZYSZŁOBY DO GŁOWY POMALOWAĆ KOMUŚ DREWNIANE MEBLE NA OLEJNO I NIEBIESKO W WYNAJMOWANYM MIESZKANIU?

Rodzicielka miała na ścianach tapetę płótnopodobną, beżowo-łososiową z delikatną lnianą teksturą. Też się nie podobała. A ponieważ budynek jest poniemiecki, ściany nierówne bo tynkowane w pośpiechu po wojnie, takie tapety maskowały wszelkie nierówności. Teraz są kanarkowo żółto-zielone. Widać na nich każdą niedoskonałość.

Następnemu lokatorowi nie spodobają się niebieskie meble i zażąda wyrzucenia i kupienia nowych. To samo z szafkami w kolorze p!o!m!a!r!a!ń!c!z! . Rodzicielki tapczan MA ZOSTAĆ wymieniony bo wypruły się nitki z obicia na poziomie pięt. Tapczan bezkonkurencyjny bo tak twardy, że każda noc na nim jest jak niebiański pobyt w luksusowym Spa. Kupiony z resztą właśnie dla materaca. Składny wgłąb, z wielką szufladą na pościel, który łatwo zamienić w sofę.

Nie podoba się? To my się wyprowadzamy!

W przedpokoju wielkim jak lotniskowiec jest szafa połączona z pawlaczem. Mieszkanie ma 3,40m wysokości, więc pawlacza jest mnogość. A w szafie można trzymać kurtki i płaszcze po jednej stronie plus wszystko co wiąże się z przedpokojem (których nawiasem mówiąc jest dwa)- szczotki do butów, pasty, proszki, odkurzacz, wiadro na mopa w części oddzielonej.... Nie, Musiałą zapłacić za 2 nowe szafy do pokojów, bo one nie będą trzymać kurtek razem.

Ciotka nawet nie dyskutuje bo lokatorzy natychmiast grożą wyprowadzką albo Policją! Że mieszkanie lokatorskie to was zakapujemy i będziecie mieli nauczkę.

Jedna nawet zażądałą obniżenia sufitów z 3,40 do 2m, bo jej jest za wysoko ALBO zrobienia antresoli bo jej znajomi się nie mieszczą. W 80mkw mieszkania.

Paranoja nie ma granic. Zobaczyłam zdjęcia i prawie zapłakałam.

Nie rozumiem jak ktoś może zepsuć pralkę, zażądać nowej, odliczyć sobie od czynszu i przy wyprowadzce jeszcze próbować ją wynieść jak swoją i awanturować się!.........

Czas umierać?

13 komentarzy:

  1. hej
    Niestety tacy ludzie przykre ale prawdziwe ja tez przerabiałam podobnie z mieszkaniem tylko bez malowania mebli i niszczenia i od roku nie wynajmuje mieszkania w PL trudno ale przez to mialam ciagle jakies problemy z żołądkiem bo tak sie martwiłam żyłam tu myslami byłam tam i czekałam ciagle na sms czy telefon...
    mnie sie zpierdzielił laptop i teraz mam :tego starego laptopa podlonczonego do pradu obok wielki dysk zewnetrzny pozyczony od kolegi na mim mam linuxa oprocz tego masa kabli i myszka haaaa ,małż stwierdził ze szkoda staruszka naprawiac bedzie jak znajdzie czas ja mam dalej przegladac strony na linux i...pytam kupujemy a on no cos ty nie trzeba hiiiii..............

    OdpowiedzUsuń
  2. to i tak macie sasiadow dobrych, ze nie podkablowali bo pewnie imprezy nie raz byly takie ze hoho! U nas sasiadka na 100% by podkablowala, wiec zdalam. Nie dalabym rady psychicznie tak czy inaczej. PS. Czytam ta nowa ziemie i mam pytanie: czy mnie sie zdaje czy to sekciarstwem pachnie? Pojedyncze sprawy owszem nadaja sie do wykorzystania, ale caloksztalt jakis taki strasznie naciagany. I jeszcze rozumiem ,ze ja ewentualnie moglabym sie w to zaangazowac, ale przeciez w tej ksiazce pisza zeby nie myslec! To jak to tak? Czy moze ja za glupia jestem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mozna w umowie o wynajem zaznaczyc, ze zadne malowanie ani zmienianie wystroju mieszkania nie wchodzi w rachube ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Smiszkat- mój już 2 tygodnie wyciaga wiertarke żeby przewiesic hak na hustawke. Oni tak maja- poki hula jest dobrze. Wyjatkien sa ich samochody- hula ale warto zmienic auto bo Malaszynski wyglada ostatnio bardzo szeksi szeksi przy hybrdzie. :5

    Wiedzma- jeśli masz na mysli konglomerat osob pod kontrola jenego maniaka o bezdennym koncie w banku to nie, to nie jest sekta. Poszukaj go na tubce, bardzo skromny, cichy czlowiek, ktory nie bardzo cieszy się popularnoscia choc cieszy się że ludzie się zmienaja i staja lepsi. Z tym nie- mysleniem to nie tak że masz przestac myslec samodzielnie żeby ktos mogl ci zrobic wode z mozgu. Masz przystanac, wyciszyc się i zrob ic miejsce dla Twojego JA, ktore na co dzien nie ma szansy dojsc do glosu poniewaz nauczono nas, że walka, ped, dazenie, wspinanie się nieustannie w gore mowi cos o naszej wartosci. A nie mowi nic o czym mozemy się przekonac kiedy zamilkniemy i zaczniemy sluchac serca. Moja Babcia zawsze mowila ''Czuj serce i patrz w serce''. :d

    OdpowiedzUsuń
  5. Siostra wynajmuje komuś mieszkanie w PL, umowę sporządzili tak (notarialnie), iż mieszkaniem nowi lokatorzy się "opiekują" pod nieobecność właściciela. Więc nawet jak ktoś podkabluje, to nie ma żadnych powodów by się do czegoś doczepić.
    W umowie też ma zapisane iż, każde zniszczenie pokrywa się z depozytu, wszystko zgodnie z prawem. 2 lata temu założyła sprawę lokatorom (w sumie ich opiekunom) za nie płacenie czynszu i uszkodzenie kafelek w łazience (Bóg jeden wie co się tam działo, ale były powybijane), wygrała, komornik ściągnął od rodziców żaków.
    Szkoda, to musi być piękne mieszkanie, ten metraż i wysokie sufity, och...

    OdpowiedzUsuń
  6. no i to jest wlasnie swietny przyklad mojego przerosnietego ego ; P Niby od dluzszego juz czasu przystaje, patrze w glab siebie itd, ale nie moge przestac analizowac, rozbierac na czynniki pierwsze, albo brac doslownie, za doslownie...Dzieki za uspokojenie serducha :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeraża mnie takie postępowanie. Mojemu znajomemu dwie studentki, które wynajmowały mieszkanie, doprowadziły je do ruiny. Powyrywane okna, zniszczone ściany, podłogi i prusaki. Przed wynajęciem przeprowadzany był remont. W tej chwili znów trzeba wziąć narzędzia w garść i doprowadzić mieszkanie do stanu używalności. Wątpię, żeby takie dzikusy zachowywały się tak u siebie w domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dragi, alkohol... a najpewniej wszystko razem...
    poza tym jeszcze trzeba pokazać jakim się jest cool, by później można było wspominać; o co za impreza, nie zapomniana. W mojej bursie przez okna leciały tv, krzesła, stoły, a za mojej kadencji nawet lodówka!
    Kiedy miałam wolontariat w straży miejskiej i jeździłam do zgłoszeń, w 80% to byli studenci często nawet znajomi, orgie seksualno-narkotykowo-alkoholowe, ot mieszanka wybuchowa. Z niektórymi siedziałam nawet na auli podczas zajęć. Byli to bardzo inteligentni, z wysokimi średnimi i stypendiami naukowymi studenci, zresztą bardzo nieśmiali, a nosy ciągle mieli w książkach... życie...
    Pozdrawiam
    Detaksacja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego, co piszesz wysuwam jeden wiosek: bez sensu zupełnie jest robienie remontu tuż przed wynajęciem mieszkania, a poza tym trzeba je wyposażyć po najmniejszej linii oporu. Mój tata również wynajmuje mieszkanie w Krakowie, też je odmalował przed wynajmem ( na kremowo!!!), ale na razie jest spokój. Swoją drogą nie pojmuję ,,zmieniania" lokum bez zgody właściciela, ja jestem z tych co w wynajmowanym nawet obrazka do ściany nie wbiją...bo dziura zostaje już na zawsze. Ale i tak sądzę, że będąc za granicą lepiej wynająć, nawet kosztem dziur w psychice, niż trzymać zamknięte na cztery spusty przez całe lata. Jakby nie patrzeć to zawsze jakiś mały zastrzyk gotówki ( zważywszy na ceny wynajmu mieszkań w polskich miastach, całkiem, całkiem spory nawet gdy się mieszka na emigracji:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak czytałam o tropikalnych rybkach, to się popłakałam. Szkoda mieszkania...

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak , studenciaki nie szanują , robią to co by nikt w domu im nie pozwolił . Przyjezdni za pracą traktują mieszkania jak hotel , Spanie i praca , na weekendy zjeżdżają do domów . Obniżając koszty śpią po kilku w pokoju lub rodzinami .Myślę że najlepsze są małżeństwa , jakoś chcą się urządzić , starają się dbać . Wybór należy do Ciebie :) Myślę że najlepszą opcją jest sprzedać i mieć problem z głowy .

    OdpowiedzUsuń
  12. Ludzie to dziukusy. Masakra... Najgorsze jest to, że TACY "studenci" psują opinie normalnym studentom, którzy po prostu nie mają gdzie mieszkać... Co ciekawe, moja siostra wynajmując mieszkanie na studiach zostawiła je w lepszym stanie niż zastała -białe sciany zastąpiła kremowmi i czekoladowymi (za zgodą właścicielki i za SWOJE pieniądze -.-) dzięki czemu zrobiło się przytulnie, połamaną kabinę od prysznica zastąpił wodoodporny materiał, ale przynajmniej estetyczny i czysty... nie wspomnę o oknach, które szorowałysmy razem przez prawie tydzień (DWA OKNA!!!)bo właścicielka zamiast je myć, to za każdym razem jak ktoś się wyprowadził machała pędzlem olejną farbą byle jak i byle gdzie, oby nie było widac tak do końca brudu... okien się nie dało otworzyć, bo kilka warstw farby je skleiło ze soba... Ale to może tylko moja siostra tak miała ;p Chociaż... Moim zdaniem to jest jak z motocyklistami... Jeden idiota jeździ tak, że robi "renomę" innym i potem wszystkich nazywają "dawcami" trzepią ich drzwiami samochodów na każdych światłach, gdy ci (szybsi, sprytniejsi i mniejsi) chcą stanąć z przodu (do tego też ludzie różnie podchodzą...) Człowiek człowiekowi nie równy i może w końću trafią wam się NORMALNI lokatorzy :) życzę wam tego ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę się wtrącę. Skoro masz mieszkanie lokatorskiego szkoda, ze go nie chcesz wykupić na własność odrębną, ale to tez nie problem o od jakiegoś czasu masz takie samo prawo wynajmować mieszkanie lokatorskie jak własnościowe - a akurat siedzę w tych przepisach spółdzielczych więc się orientuję - za bardzo idziesz na ustępstwa, niech zgłaszają na policje co Ci szkodzi i tak wygrasz skoro masz jakakolwiek umowę - życzę powodzenia i cierpliwości - a dzieciaki jak zwykle świetne
    A.

    OdpowiedzUsuń