piątek, 19 sierpnia 2011

Jak tu dać wiarę?

Plagi egipskie przy nas to małe miki!

Nie uwierzycie. Po ostatnim tygodniu, już, już miałam nadzieję, że czarna seria minęła, mamy dogrywkę z dokładką.

Najpierw Maja. Dostała biegunki tysiąclecia. Do tego stopnia, że żeby zdjąć jej pieluchę, trzeba było wsadzać ją do wanny bo lało się po nóżkach. 6 razy dziennie. Apetyt bez zmian, żadnej gorączki, troszkę bolał brzuszek.

Potem Rodzicielka. Na początku coś na kształt korzonko-nerek, z zawrotami głowy i mdłościami, potem ogólna niemoc totalna i leżenie w łóżku, najlepiej bez ruchu.

Dwie godziny potem ja- bóle głowy, karku, mięśni, stawów, kości, pleców, mdłości, zawroty głowy i stany lękowe. Cały dzień nic nie jadłam, podobnie jak Maja i Rodzicielka ale wieczorem postanowiłam pogryźć chlebka i iść do łóżka. O 1:00 przekręciłam się na drugi bok i pojechałam do Rygi przez Ząbkowice. Ponownie o 4:00 i 5:00. Cała noc nad wanną.

Ale to pikuś. Grypa żołądkowa wykonaniu dam.

W środę Suseł wywinął salto mortale w pracy i upadł klatą na własną pięść. Dzisiaj posłałam go spod kołdry do lekarza i właśnie wrócił- ma złamane szóste żebro po lewej stronie.

Dacie wiarę? Bo ja nie daję.

Dostał Tramal i jakąś drugą pigułę na ból i 6 tygodni na zrośnięcie.

Jutro miały być Mai urodziny. Jutro SĄ Mai urodziny a my nie możemy sięgnąć łapą do własnego tyłka. Nie upiekę tortu bo mam nieustanne zawroty głowy, nie zaprosimy Faki Japi bo dzieci mogą załapać tą rzyguśną cholerę. Urodziny odwołane. Nie będzie baloników, darcia papieru ani dmuchania świeczki. Przenieśliśmy je na sierpniowy Bank Holiday ale strzela mnie kurwa i chce mi się płakać. Tyle planów i przygotowań. Maja dostanie jutro swoje zabawki i plastikowy torcik z TESCO. :(

W poniedziałek mieliśmy jechać z Dzieciusiami nad ocean. A Suseł nie może zmieniać biegów. Ocean odwołany, proszę spuścić wodę.

Dupa jeża.

3 komentarze:

  1. Pechy chodzą nie parami a seriami, kochana! Nie martw się, inna pechowczyni z daleka wspiera :*
    A o pechu coś jednak wiem, bo moje wakacje rozsypały się dokumentnie: wyjazd w góry i na koncert odwołany (siostra w szpitalu). Miałam zacząć studia, matura poszła mi świetnie - nie dostałam się. Miałam jechać na Słowację do koleżanki - nie pojadę, bo coś tam sobie mama wymyśliła.
    Miałam 12 sierpnia iść na 19 urodziny koleżanki - poszłam na jej pogrzeb...
    Całuję Was mocno, nie bojąc się wcale żadnych sraczek, a najbardziej Majeczkę - urodzinowo w końcu!
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Małż mój okupywał kibelek 3 dni zawsze z rana tzn od 8 do 12 wkurzał sie wiec mu aplikowałam no-spe i cos tam na sranko z angielskiej apteki ale myslalam ze zas podjadl w pracy kurczaczkow i innych nafaszerowanych stworzeń a ja nawet o wirusie zóładkowym nie pomyslalam tylko na chlopa nawrzeszczalam ze sie najadl za duzo i jak przykladna zonka gotowalam ryż:)Co do urodzinek to za tydzien impreza bedzie wyśmienita do tego czasu siły nabierzecie i nie smuć sie :)Męża szkoda biedak nacierpi sie troszke niech z tramalem uwaza bo lek ma kopa
    Zyczę Maji zdrowka i udanych prezentów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no Sto lat zdrowia i szeczescia i pomyslnosci dla Maji :) Dzisiaj skladam bo jutro mnie nie ma :) A przy okazji Wam powrotu do zdrowia, bo jak tak to wszystko do kupy zebrac to Wy sobie chyba u kogos przeskrobaliscie i jakis urok ten ktos uczynil...

    OdpowiedzUsuń