sobota, 2 lipca 2011

Puff! Puff!!!! i Myyyyyyy mmmmmmmm

Czasami zazdraszczam dziennikarzom prasowym. Piszą co myślą i nie dodają do tekstu numeru swojej komórki...


***
Walczyliśmy wczoraj z osami. Tak sobie stoję na patio, odwracam się.... a tu nad oknem kuchennym pielgrzymka! Wiktoriańscy budowlańcy upodobali sobie takie pióropusze z cegieł w zwieńczeniu okiem i tuż po cegłami, ze szpar wylatują i wlatują dziesiątki os. Już 2 lata temu nie mogliśmy skończyć Mai urodzin w ogrodzie przez osy ale wtedy i w zeszłym roku unosiły się na ścianie domu od ogrodu bez większego ładu i składu. Kupiliśmy rok temu proszek na gniazda ale po bliższej obserwacji uznaliśmy, że owszem, osy włażą w szczeliny między cegłami ale na całej powierzchni, aż po dach. I psikanie proszkiem odpada bo jak tu puffać i jednocześnie sp***lać jak się stoi na drabinie 4m nad ziemią?

O wy mendy!! Zamknęliśmy co się dało (jakim cudem nie mieliśmy os w kuchni i w Mai pokoju tuż nad nią, nie wiem) i wygrzebaliśmy proszek. Suseł otworzył sobie bramę na ulicę, żeby nie bawić się w Kubusia Puchatka.

Puff! Puff!!!!

Ale brzęczało! Osy przestały wylatywać a te które akurat wracały na noc do gniazda unosiły się 20 cm od ściany i bzyczały chóralnym wkurwieniem.

Dziś rano, cisza. Żadnego ruchu. Ale straciłam tymianek co rósł w donicy pod oknem. Teraz jest cały biały i spożycie grozi porażeniem układu nerwowego. Jeśli jest się owadem. Ale wolę wyrzucić. Sniffff......

***

Maleńtas kiełkuje górną jedynkę. Nie wiedziałam co to ząbkowanie do teraz. Dziąsło jest czerwone, spuchnięte do wielkości zielonego groszku, Gabi tylko jęczy i wyciąga rączki, żeby go nosić i bujkać. Już trzeci dzień chodzę z nim na rękach nawet na siku. Nie mogę się nawet ruszyć bo najmniejsza próba sięgnięcia ręką po kubek kończy się alarmującym:
-mmm mmmmm mmmmm MMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMM!!!!!!!!!!

Nie chcemy poić go Ibupromem jak kaczki wodą, Bonjela działa tak sobie, smaruję mu dziąsło Orjagelem. Dawka benzokainy jest dużo większa ale nałożona w ilości główki od zapałki naprawdę działa. To i kromka chleba z tostera- ani miękka ani twarda. Maleńtas wkłada sobie skórkę do dzioba, zaciska szczęki, oczy i śpiewa:
-Myyyyyy mmmmm Myyyyyyy mmmmmmmmmm...yyyyyyyyy

Ale najwyraźniej pomaga.

8 komentarzy:

  1. Biedny Maleństas, te zęby to całe życie człowieka prześladują!!! :(

    A os współczuję, nie wiem co bym zrobiła na Waszym miejscu - mam alergię i w dodatku panicznie reaguję na sam widok osy i tak dalej... brr, nawet myśleć o tym nie mogę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się przestraszyłam bo dorosły to jeszcze sobie poradzi- zna zagrożenie i wie, że jak lata osa, trzeba wiać. Ale dziecko nie. A akurat mieliśmy 3 dni słonecznej pogody i bawiliśmy się w trójkę w domku- 1,5m dalej i 2m wyżej z gniazdem os. Mogła wpaść do picia...

    Maję użądliła osa trzy razy w ciągu tygodnia kiedy miała rok, bała się samego bzyczenia. Ale przynajmniej wiemy, że nie jest uczulona. A teraz Gabi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety jestem - nie mocno, jak mnie użądli owad osowaty, pszczołowaty itd powyżej łokcia (?), to może być niebezpiecznie, ale zazwyczaj nie mam czego się bać. W przypadku szerszeni jest oczywiście o niebo gorzej, a jednego miałam w kapturze zeszłego lata, brrr! ;o

    Nienawidzę, jak latają nawet gdzieś daleko, pojedyncze osobniki. Umieram ze strachu :(
    Kiedyś przesiedziałam w kiblu 3 godziny i czekałam, aż mama wróci z pracy, żeby utłuc osę, która się po szybie w kuchni tłukła - nie mamy drzwi do kuchni, bo bym zamknęła i tyle. Złapałam tylko telefon domowy, dzięki czemu miałam kontakt ze światem. Poprzysięgłam sobie, że na drugi raz będę wiać do łazienki, nie do kibla - w kiblu nawet napić się nie ma czego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kokain jak miała 7 lat4 lipca 2011 13:29

    Jak się tak kiedyś zabarykadowałam w łazience przez znajomym mojej Rodzicielki. Poszła do sąsiadki pół piętra niżej a że były paple obrzydliwe to siedziała i siedziała... i zapomniała, że miał do nas przyjść znajomy. Popukał, ja pomyślałam, że córka sąsiadki miała dość paplania i postanowiła przyjść do mnie się pobawić. SPytałam kto a znajomy z kolei myślał, że to Rodzicielka i używł swojego Strasznego Głosu:
    -Jaaaaa...aaaaa!!!

    Zaczęłam piszczeć i uciekłam do pokoju. Trochę się zdziwił i postanowił poczekać na podwórku przed domem, było ciemno, zapalił papierosa...a ja stałam za zasłoną i obserwowałam Strasznego Dziada z.. jednym czerwonym okiem. Czujesz? W końcu zaczął się bawił zapalniczką a ja miałam dość- uciekłam do łazienki, wlazłam do wanny, przykryłam się szlafrokiem i czekałam aż Straszny Dziad przyjdzie po mnie i schrupie mi pięty.

    A śmiali się potem ze mnie okrutnie!

    :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Japierniczę :D
    Aż mi się cisną na usta gorsze słowa, ale że dwoje dzieci masz nieletnich, to się powstrzymam resztkami sił! :D

    Hahaha uśmiałam się, uśmiać się można, no ale z perspektywy dziecka to jest koniec świata, wiem coś o tym. Ja zawsze listonoszowi drzwi otwieram dzierżąc w ręku nogę od krzesła, którą to nogę od krzesła dawno temu mój Dziadziuś przerobił na lagę do lania zbirów i złoczyńców. Za pierwszym razem listonosz był przerażony, teraz się przyzwyczaił :D

    A jak miałam z 8 albo 9 lat i zostałam sama w domu, bo byłam chyba przeziębiona, to jak ktoś dzwonił do drzwi (jajka, ulotki, dywany, Cyganie, Świadkowie Jehowy, sąsiedzi itd., każdy miał potrzebę akurat wtedy :D), to brałam najostrzejszy nóż, siadałam na przeciwko drzwi wejściowych i tak uzbrojona CZEKAŁAM. Raz przyszła ciocia, miała klucze, otworzyła drzwi, a ja rzuciłam ten nóż i uciekłam do pokoju, hmm... :D

    Masakra, jak sobie o tym moim dzieciństwie czasem pomyślę, to wiem, że w żadnym blogu by miejsca nie starczyło, żeby to wszystko opisać!!! :D


    Kokain, pozdrawiam Cię z Wrocławia,
    ale zrób coś, żeby już nie padało, bo tonę w deszczu!!! ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. W Polsce pogoda Angielska już się niektórym znudziła :) zrób coś Kokain :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jackwar- ja się chętnie zamienię- gorące, parne wrocławskie lato z burzami i ulewami za TO. Jednego dnia urok, drugiego przemarsz wojska. Nawet nie da się zaplanować czy można powiesić pranie na sznurku czy nie.

    ...ale skoro u Was pada, to ja akurat dziś posiedzę cicho. ;)

    Kasia- miałam kiedyś taką jazdę i to już dorosła. Do dziś nie wiem kto to był ale ktoś dzwonił i pukał (wszyscy domownicy mieli klucze i nigdy nie dzwonili). Do judasza nie dało się podejść bo widać było mryganie światła za moimi plecami. Potem ktoś naciskał klamkę, gmerał przy zamku. Jakby złodziej to przecież nie dobijałby się jak wariat. Od razu zabrałby się do zamka. No i kto w PL zostawia drzwi otwarte, że przyszło temu komuś do głowy naciskać klamkę, żeby sprawdzić czy otwarte?

    Wąpirz twierdzę. Wąpirz lub wilkołec.

    OdpowiedzUsuń
  8. No i macie! :) Mam nadzieję, że w PL się przejaśniło???


    Moknie mi pranie....

    OdpowiedzUsuń