piątek, 6 maja 2011

A ja mam coś!

Maleńtas Tadaaaa! skończył wczoraj swoje Półroczku i jak na okoliczność przystało postanowił Mamusię i Tatusia uszczęśliwić. Wykiełkował sobie ząbczaka, lewą dolną jedyneczkę i ma. Ma ząbczaka- stuka nim o łyżeczkę i kłuje nim w palce.

Juhu!!

Z dnia na dzień, Maleńtas rośnie nam na małego metronoma. Wszystko musi mieć swój czas i miejsce, kaszka teraz ale nie potem, potem papka, spać nie teraz bo jeszcze za wcześnie, stoję przy zegarze po prapradziadku i czekam na kupę, żeby ustawić 8:00 rano i puścić wahadło w ruch. Nie trzeba zastanawiać sie czego chce bo ma Płacz nr 1 , Płacz nr 2, Stękanie, Gruchanie, Kwękanie, Kaszelek.... wszystko to aby zakomunikowac amie o swoich wielkich potrzebach. Kiedy kładę go spać a Maleńtas spać nie chce, odkręca się na plecki i fika nogą. Jeśli jest śpiący, od razu po włożeniu mu smoczka do buzi, przymyka ślepka i odwraca główkę na bok. Wtedy go mam! Śpi ok 17h na dobę czyli budzi się o 8:00, zasypia o 11:00, budzi się o 13:00, zasypia o 15:00 i budzi się o 17:00, poczeka na Tatusia nie da zjeść nam obiadu przy stole bo zgarnia wszystko na podłogę i zasypia snem sprawiedliwych o 19:00. Co za dziecko! Maja w tym wieku kategorycznie odmawiała snu w dzień i trzeba było ją nauczyć popołudniowych drzemek a tu masz niespodziankę.

Szamie słoiczki każdego rodzaju jak młoda małpka kit, kaszki owsiane z owocami, herbatki jak leci, chrupki kukurydziane (te takie puszyste robaki) i Farley Rusks. Co nie oznacza jednak, że jest dzięki temu bardziej najedzony i nie budzi się już w nocy. 6 miesięcy na liczniku a ja nadal wstaję co 3h jak w zegarku. Długo nie za bardzo szło mu pakowanie sobie jedzenia do buzi bo z jakiegoś powodu nie jest z tych co pakuje do dzioba wszystko co wpadnie w rączki. Długo zajęła mu nauka, że co dobre to do buzi i teraz już całe ciastko bananowe nie ląduje na koszulce w postaci okruszków.

Kocha Mamusię. I już widzę, jaki będzie z niego maminsynek. Jak kiedykolwiek powiem o jakimś facecie "maminsynek" w złym humorze, sama postrzelę się ze śrutówki w stopę. Faceci RODZĄ SIĘ maminsynkami. I żadne boje, odkładanie, hartowanie i nie-pozwalanie nic nie zmieni. Maleńtas musi mieć Mamę blisko od pierwszej minuty życia. Jeśli mam do wyboru: uśmiechać się słodko i udawać, że nie widzę, że wierci się, pręży i płacze kiedy jest za długo na innych rękach niż moje albo wziąć go i tylko wytrzeć łezki cieknące do uszu, bo natychmiast się uspokaja. Opowiadałam Wam jak nie dał mi się wykąpać jak człowiek? Wyskoczyłam w końcu z wanny, zawinęłam w derkę, schodzę na dół bo najwyraźniej krzywda się dzieje dzieciu. Dzieć na moich rękach wtulił się pod pachę, westchnął i zasnął. I co , ze śpiącym oseskiem włazić do wanny?

Wyobrażam sobie jak może czuć się dziecko w swoim małym, niezrozumiałym światku kiedy Mamy nie ma blisko za długo... nie wróci, świat się kończy, jedyne znane, zrozumiałe i zaufane uczucie zniknęło i boję się! Szwagierka mówi- odkładaj, przyzwyczajaj. Jak, skoro odkładanie na dłużej niż 3 minut kończy się płaczem i zawodzeniem? Przecież to serce pęka. Mam nadzieję, że teraz kiedy staje się już bardziej rozgarnięty będzie umiał zająć się zabawką na macie i z czasem będzie umiał wytrzymać dużo dłużej. No i Maja jest nieoceniona w zajmowaniu go przynosząc mu swoje figurki, ciuchcię i tłumacząc po swojemu, żeby nie rykał bo Mama robi rosołek.

I znowu- Maja akceptowała całą naszą trójkę bez różnicy czy karmił Tata, czy przebierała Babcia, czy usypiała Mama. Może dlatego do dziś , choć coraz rzadziej, zamiennie nazywa nas Mata-Tata-Babcia i tworzy akrobacje językowe w stylu: "Mapcia", "Mamta" itp?

Maleńtas jest młodszy od Bliźniaczek o równy miesiąc. Dorównał im wagą i całą gromadką przeskoczyli już 7,5kg ale u dziewczynek przynajmniej widać gdzie się to podziewa. Maleńtas musi być ulepiony z jakieś gęstszej gliny bo mimo wagi chudy jest jak patolek. Te jego ramionka i rąsie są takie cieniutkie, że przyciśnięte pokazują tylko kostkę, trochę miękkiego mięska i skórkę. Nózie ma długie jak Tata, proste też po Suśle ale chude jak szczudła.

No i nadchodzi czas pierwszych prawdziwych zabaw kiedy to Maleńtas atakuje ciuchcię i w zapamiętaniu żuje misia maszynistę aż więdną baterię bo maszynista wykrzykuje w tym czasie: "Wszyscy na podkład, ktoś mi żre głowę!". Wyciąga łapki po wszystko i ogląda, obraca w łapkach, przekłada, przystawia blisko oczu z otwartym dziobkiem jakby oglądał złotego samorodka 5 kg wagi.

Umie już swobodnie przekręcić się na brzuszek i wrócić na plecki, powoli podnosi pupę jak dżdżownica do czołgania się, kręcić się w kółko na macieale czołganie się do zabawek wychodzi mu dokładnie odwrotnie- w przeciwnym kierunku. Sztywno trzyma się w biodrach i kręgosłupie, więc z pomocą można posadzić go sobie na kolanach, postawiony do pionu stoi twardo na ziemi, nie klęka i przebiera na przemian nóżkami, więc strzelam, że będzie chodził równie szybko co Maja (8msc). Można postawić go na dywanie, przy sofie, wczepi się w kapę i będzie stał jak służbista, lekko gibając się na stópkach na boki.

Jest o niebo delikatniejszy psychicznie niż Maja. Męczy go nadmiar ruchu, hałasy,  straszą go raptowne dźwięki ale jest też bardziej uważny i skierowany na otoczenie, dużo obserwuje, słucha głosów w drugim pomieszczeniu, usypia go odkurzacz i moje słuchane po południu audiobooki w którym pan jednostajnym głosem czyta mi (ostatnio) "Zieloną milę".

Słodki chopak!

3 komentarze:

  1. Happy 6m Birthday dla Gabrysia !
    Zdjecie pt. ,,Mamo to wszystko dla Ciebie,,
    U nas w niedziele jest Mother's Day, wiec zycze Ci pociechy z tych szkrabow ! Jestes dla nich fantastyczna mama !
    Jill

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już kiedyś mówiłam, że jestem absolutnie w Gabrysiu zakochana, ale powtórzę jeszcze raz - jest obłędny i od pierwszego zdjęcia skradł mi serducho!!! :)
    Nie żeby Majeczka była dyskryminowana - broń Boże, uwielbiam Twoje dzieciaki, bo są cudne i oryginalne i zaglądając tu, zaglądam jak do rodziny :) Ale Gabryś ma coś, czego nie ma Maja - jest chłopcem, a na mnie mali chłopcy działają rozciuciuciulająco i ohbozieboziejakijestemuroczy, więc... uhh, uściski Kochani! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z Kasią :) bardzo trafnie ujęłaś to, co chciałabym powiedzieć, dlatego podpisuj.ę się pod komentarzem. :)

    ale Ty za to jesteś synkomamą! nie narzekasz, nie biadolisz, idziesz, bo kochasz, i jakby trzeba było, robiłabyś to do końca życia. nie mam dzieci, dlatego nie wiem jeszcze, jak czuje się taką ogromną Miłość, jak to jest być zdolnym do takiego poświęcenia, dlatego podziwiam Cię i ściskam wszystkich członków rodziny :) trzymajcie się ciepło. bardzo kochasz swoje dzieci, i znasz je doskonale.. czytając Twój wpis zastanawiam się, czy i ja mogę być idealną matką.. czy i ja podołam temu zadaniu, jeśli oczywiście będzie mi dane poznać smak macierzyństwa.. nie będę się powtarzać, że i Maja, i Gabryś to cudowne dzieciusie, nie będę któryś raz mówić, że sama chciałabym mieć takie dzieciaszki i oby mnie Bóg wysłuchał, proszę! ale, hm, chyba już powiedziałam to po raz kolejny ;)

    więc na koniec uściski, i do następnej notki, na którą czekam, jak zawsze, z ogromną niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń