wtorek, 25 sierpnia 2015
niedziela, 23 sierpnia 2015
To już Siedem??

Teraz choduje 6 nowych zębów, samodzielnie czyta, kocha komputery i rysowanie... Nadal nie lubi czesania i pomidorów.
A dzisiaj wyprawiliśmy jej przyjęcie urodzinowe i objedliśmy się słodyczami aż do rychłego pęknięcia.

Tort wedle życzenia miał być maxi czekoladowy i jeszcze wczoraj wieczorem wylewałam w foremkach silikonowych czekoladki do ozdobienia tortu. Na szczęście w tym roku nie napadły mnie przy pieczeniu słodkości osy.
Życzenie było, profesjonalnie, bez zdradzania treści a dmuchania po trzykroć: dla mnie, dla Gabiego i dla nas obu jeszcze raz.
Było też galaretkowo-owocowo-bito-śmietanowo-muffinkowo słodko plus ulubiony obiadek obojga Maluchów chociaż Gabi nie zjadł wiele bo;
a) nie będę jadł spaghetti jak patrzy na mnie tort;
b) nie będę jadł galaretki jak jest z bitą śmietaną i jak patrzy na mnie tort;
c) daj ten tort skoro już tak na mnie patrzy.
A po odpakowaniu wszystkich radości Maja śmiga na upragnionych Skylanders. Na pytanie co chciałby dostać w tym roku na urodziny jej życzenie było klarowne i nieskomplikowane: Skylanders. I co jeszcze?
-Skylanders.
-Ok.
Na zdrowie komputerowcu w spódnicy. :)
sobota, 22 sierpnia 2015
Karawana opowiesci
Z nowego bloga:
niedziela, 16 sierpnia 2015
Dwie szanse to zawsze więcej niż jedna
Nawet nie wiem jak znalazłam ta stronę. Gdzieś klikając po sieci na telefonie znalazłam lik to polskiej szkoły internetowej Libratus która oferuje darmowe lekcje dla polskich dzieci mieszkających za granicą których rodzice mają ambicje wychować dwujęzyczne dzieci na europejskim poziomie. ;)
Zaaplikowalam na oba Maluchy, po kilku telefonach z sekretariatu, umówiłem się na Skype z panią pedagog która miała przeprowadzić z Mają wywiad i testy dzięki którym zostanie przydzielona do odpowiedniej klasy. Gabi jako wieków przedszkolak nie musi przechodzić żadnych testów.
A więc po tym jak Mają zaliczyła juz rok przedszkola, Reception Year oraz 2 lata Primary School plus regularne douczanie przez Rodzicielkę w zakresie pięknego pisania, matematyki, czytania itp, trudno mi było ocenić Maj obiektywnie ponieważ nie wiem jak teraz uczy się dzieci w Polsce, Maja chodzi do naprawdę wybitnej podstawówki i jako dziecko dwujęzyczne które zmaga się z nauką świata w dwóch językach na raz ma naprawdę duże osiągnięcia w porównaniu z angielskimi rówieśnikami. Ale jeżeli Alby może przez większość cześć czasy dostawać 2 punkty na 10 a Maya 8 na 10 ze spellingu , już zastanawiałam się czy przypadkiem nie jest tak że Maja uczy się "normalnie" a wydaje się tylko ze ma dobre osiągnięcia w porównaniu z dziećmi rodziców którzy uznają ze ważne ze dziecko się socjalizuje. Co wyniesie ze szkoły to już inna bajka.
Wiec tak trochę w głębi duszy nie doceniając Majowych osiągnięć, kilka dni temu zadzwoniła do nas Pani na ocenę pedagoga i razem z Susłem od tego czasu chodzimy za Mają jak mrówki za cukierkiem i zlizujemy z niej chwałę i dumę.
Bo nasza Maja, jak się okazało zaszokowała trochę Panią pedagog, która godzinny test z dzieckiem zaliczyła w niecałe 30 minut przy wtóre pienia jaka to niezwykłą mamy w domu dziewczynke.
Bo dziewczynka odpowiedziała na wszystkie pytania językowe, logiczne, pamięciowe, matematyczne i co tam tylko myśl pedagogiczna przewidziała i nie odpowiedziała tylko na pytanie jak się nazywa stolica Polski (tu rodzice biją się w piersi) oraz nie rozpoznał flagi Unii Europejskiej ale z podpowiedzią z mojej strony: "to flaga na której każdy kraj jest gwiazdką i wszystkie kraje są sobie równe " i juz Maja wiedziała która to flaga chociaż gwiazdki były na wszystkich. Z tą stolica to tez nic niezwykłego bo jak na razie dla Mai Polska to raczej mitycznya kraina na końcu świata gdzie mieszkała mama i tata ale co więcej to trudno jej sobie wyobrazić.
I tak wniosek końcowy jest taki ze prawdziwą przyjemnością było przeprowadzić test na dziecku które potrafiło odpowiedzieć na każde zadane pytanie, nie popełniło żadnych błędów a nawet znało słowa których nie znały inne polskie dzieci testowane on-line. Pani się zaszokowała kiedy Maja zapamiętała z wierszyka co zgubiła Ola a w tym "berety mamy" których to beretów nie zapamiętało i nie znało jako słowa jeszcze żaden testowany maluch.
Jesteśmy w szoku. Wiemy ze jest mądrą i twórczą dziewusią ale każdy rozsądny rodzic zdaje sobie sprawę z tego ze może nie być obiektywny i może żyć w blogiem nieświadomości braków u własnego dziecka.
Czujemy się jakbyśmy wrócili z najlepszej wywiadówki w historii.
Czekamy na odpowiedź z sekretariatu i po cichu zastanawiamy się co by było gdyby Gabi tez musiał przejść taki test- to byłby dopiero szok bo Gabi jest "za mądry" pod każdym względem - językowym, intelektualnym, społecznym i podczas kiedy Maja jest niewinna jak zakonnica na nieszporach to Gabi jest szczwanym lisek który kiedyś nas sprzeda za czapkę sliwek.
Będą z nich ludzie
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Dzień Pierwszy czyli kręcimy sie dalej
Minął pierwszy dzień w pracy. Czuję się jakbym zaczynała od nowa. Nowa maska, nowa postawa, muszę radzić sobie sama, nikogo nie poproszę o pomoc, z nikim nie będę rozmawiać o dzieciach, życiu, zakupach, nie będę wymieniać żadnych opinii.
Weszłam i od drzwi na mój widok ucieszyła się tylko jedna osoba. Hipiska. Chwilę potem poszła do domu i zostałam w biurze z grupą ludzi, którzy pomijając kilkanaście zdań związanych z pracą nie wypowiedzieli do mnie ani jedna słowa. Kiedy względem jednym kompletnie mnie to nie zdziwiło, w przypadku innych osób- nie sądziłam (znowu), że okażą się tacy. Szara Eminencja- zawsze po mojej stronie, sama kazała mi pisać skargę- nawet nie spojrzała na mnie.
Tymczasem poszłam na obiecaną pogadankę z Menadżerem i zeszła nam przeszło godzina. Opowiedziałam mu o wszystkim, o rzeczach od których opadła mu szczęka, szczerze, rzeczowo, logicznie. O wszystkim- o tym jak ginęły recepty, jak ktoś podpisał receptę za lekarza, o tym jak tworzą sobie zasady dla siebie pasujące tu i teraz do danej sytuacji ale nie obowiązujące na drugi dzień, o braku konsekwencji w upominaniu jednych i robieniu tego samego za zakrętem. Siedział, słuchał. Przyznał się że to jego wina, że zaniedbał kwestie personalne wiele lat temu i teraz zbieramy tego plony. O Sekretarce też rozmawialiśmy- jej sprawa będzie miała dalszy ciąg po powrocie DrKości z wakacji. Mam bezterminową dyspensę do jego biura mimo tego, że pozostaje w Przychodni tylko w roli menadżera od interesów a kwestie personalne przekazuje nowo nabytej pani, która od sześciu dni operuje jako menadżer personalny. Była personalną w więzieniu. Podobno ma jajniki do takich hardkorowych miejsc. Ale mam przychodzić do niego jeśli atmosfera da się kroić nożem i jeść widelcem. Jeśli moje spostrzegawcze oczy dojrzą coś co będzie podejrzane. Nie powiedział tego wprost ale na polskie tłumacząc chyba miał na myśli donoszenie. W granicach sumienia.
A dla nowo nabytej pani muszę znaleźć nick bo widziałam ją tylko przelotem i nic nie rzuciło mi się w oczy.
I tak przeżyłam pierwszy dzień. Chociaż spodziewam się, że będzie gorzej. Ludzie się oswoją z faktem, że jakimś cudem żyję i dalej pływam w kałuży i w ciągu kilku dni będzie mniej miło niz dzisiaj. Ponieważ moja obecność na FaceBooku jest zawsze intensywna bo mam mnóstwo znajomych w Polsce i w UK z którymi nie widuję się od lat a z którymi nadal utrzymuję kontakty, zrobiłam dzisiaj małe przepierki i WSZYSTKICH którzy nie są rodziną lub naprawdę sprawdzonymi przez lata znajomymi wypierdzieliłam do opcji Dalsi Znajomi i nie zobaczą nie tylko nic nowego na moim profilu o ile tego nie opublikuję jako Publiczne ale jeszcze kliknęłam w guzik Apokalipsy i wszystkie moje posty z ostatnich 10 lat stały się teraz niepubliczne dla każdego kto nie znajduje się w najbliższym kręgu. W ten sposób, nie musiałam nikogo z listy Przychodni usuwać ale o mnie już nie poczytają. W sumie wykopsałam 35 osób które przypominają raczej martwe dusze niż żyjących ludzi.
Wśród najbliższych osób jest tylko jedna osoba, której nigdy nie poznałam osobiście a którą poznałam dzięki szydełkowaniu. W sumie, na 150 znanych mi osób mam może 5 które żyją tylko w sieci... ale o tym kiedy indziej. O tym i jak łatwo dać się sprzedać za czapkę śliwek. :)
sobota, 8 sierpnia 2015
Wakacje
Dla Zdezorientowanych powiem że do pracy jeszcze nie wróciłam bo właśnie dobiega końca drugi tydzień mojego planowanego urlopu .
Pisze do Was znad basenu w parku Królowej Wiktorii w Leamington Spa, gdzie Gabi biega z Susłem po drabinkach a Maja udaje fokę przybrzeżną. Słonko przyświeca, ja w czarnych legginsach, jest ultra parząco.
Ktoś wpadł ana genialny pomysł wykopania w parku dziury w ziemi, wypełnienia jej betonem, wymalowania na niebiesko i nalania cholorowanej wody na głębokość pół łydki i 3/4 cala. Spryskiwacze na wrocławskim rynku się umywa w gorący dzień. W każdym razie dla Mai bo siedzi w wodzie od 3 godzin i tyle jej do szczęścia potrzeba jak widać. Gabi jest bardziej stworzonkiem lądowym bo szybko ma dość chlupotania w gaciorkach i wybiera plac zabaw. Gdybym miała na ciele tak mało tłuszczyku co Gabi, cały rok chodziłabym w dzierganym z wełny płaszczu do kostek.
Miesiąc spędzony w domu, w samym środku wakacji to jednak chciał nie chciał rewelacyjny pomysł. Polecam się zawiesić w pracy każdemu kto ma ochotę na pełne 4 tygodnie leżenia pepkiem do nieba. (Juz się widzę 3 tygodnie temu jak to mówię tak beztrosko.....).
Ale byliśmy w tym czasie na poszukiwaniu skarbów z wykrywaczem metali, zgubilismy się na godzinę w najbardziej dziewiczym lesie jaki kiedykolwiek widziałam, zrobiłam dwa słoiki dżemu z dzikich czerwonych porzeczek, wyszydelkowalam kocyk na zamówienie, byliśmy w Thomas Land no i teraz dwa dni z rzędu w Leamington Spa. Po drodze zdechła nam jedna ze świnek morskich- Chrupek i była żałoba w domu.
W poniedziałek do Przychodni. Przywdziewam teflonowe kamizelkę kuloodporna pod letnia koszulkę, tak na wszelki wypadek ale na mordę uśmiech od ucha do ucha. Taki MonaLisowy albo kota z Chesire. Który tam bardziej tajemniczy....
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Zasłużony ciąg dalszy dla mnie i dla Was
Szok- to mało powiedziane. Niniejszym stwierdził, że nie może mnie mieć w budynku pod takimi oskarżeniami i mam płatny czas na to, żeby przygotować obronę i zaczekać na Menadżera który wróci z urlopu i poprowadzi dochodzenie.
Kiedy powiedziałam jak mnie traktuje Sekretarka oczywiste stało się, że nie mogłyśmy sobie radośnie spiskować i robić na nich teczki.