Jestem z siebie dumna tak bardzo, że sama stoję i się podziwiam. Podziwiają też sąseidzi i wygląda na to, że coś drgnęło w rajstopacch bo najpierw nasza najbliższa sąsiadka, wymiotła z frontu suszki z doniczek zeszłorocznym i posadziła nowe dzwoneczki w środku sezonu a potem, w ciągu ostatniego miesiąca wiele osób postarało się trochę poprawić wygląd swoich norek. Norek, zdrobniale bo większość domów na naszej ulicy jest wynajmowanych i ludzie do tego stopnia mają gdzieś cudzy interes, że w pewnym momencie nie możnabyło przejść chodnikiem bo tuż przed płotkiem wyrósł w połowie ulicy oset półtorametrowej wysokości i ludzie kłuli się starając prześliznać między monstrem a autami. Dobry wpływ miałam więc też na oset- bo znikł. Ulica zrobiła się bezsprzecznie bardziej kolorowa.
A efekt finalny który nadyma mą pierś dumą wygląda tak:
Jestem zadowolona. Bardzo. Zmieniam powoli adres dorzucając nazwę własną domu i jak na razie Ebay i Amazon dostarczają już paczki do Sowiej Chatki.
Obiecuję obcykać nowy salon. I jak zwykle obiecuję sobie obcykać też tematy poboczne.
-Obiecuje i dotrzymuje! raz na rok- krzyknął Tłum i rzucił pomidorem.
:*